Oszczędzanie pieniędzy to temat szeroki jak morze. Generalnie wszyscy wiedzą, że oszczędzać trzeba. Ponadto, za koniecznością oszczędzania przemawia co najmniej kilka argumentów.
Ten artykuł jest częścią cyklu
- Posiadanie poduszki finansowej – 57% Polaków nie ma żadnych oszczędności. Oznacza to, że są w odległości zaledwie jednej pensji od katastrofy finansowej. Każdy powinien posiadać tzw. „zaskórniaki” odłożone na czarną godzinę, choćby po to, aby móc z nich sfinansować jakąś pilną potrzebę typu kupno nowej lodówki, pilna wizyta u dentysty, itp. Mając taką poduszkę finansową spokojniej się śpi.
- Bezpieczeństwo finansowe na wypadek utraty pracy – to rozszerzenie takiej krótkoterminowej poduszki finansowej z poprzedniego punktu. Musimy być przygotowani na to, że w jakimś okresie swojego życia nie będziemy mieli pracy. Np. przez pół roku. Ten czas wykorzystujemy na poszukiwanie nowej pracy. Im więcej będziemy mieli zaoszczędzonych pieniędzy, tym spokojniej będziemy to robić i prawdopodobnie dzięki temu znajdziemy lepszą pracę. Jeżeli tych pieniędzy będziemy mieć mało, to skazujemy się na nerwowe poszukiwanie pracy, branie pierwszej lepszej oferty, najczęściej na gorszych warunkach niż tego oczekujemy.
- Zakup własnego mieszkania – mało kto jest w stanie sfinansować zakup nieruchomości z bieżących dochodów. Prawie zawsze w tym celu musimy się zadłużyć. Im większe będziemy mieli oszczędności, czyli większy tzw. wkład własny, tym mniejszy będziemy musieli zaciągnąć ewentualny kredyt. Prawdopodobnie będzie on też zaciągnięty na dużo korzystniejszych warunkach, niż gdybyśmy takiego wkładu nie posiadali lub był on bardzo niski.
- Przewidywana bardzo niska emerytura – nikt nie ukrywa przed nami, że przyszłe emerytury, te wypłacane za 20-30 lat, mogą być dużo niższe niż te, która są wypłacane obecnie. Wynika to z katastrofalnej struktury demograficznej i ciągle starzejącego się polskiego społeczeństwa. Za kilkadziesiąt lat nie będzie miał po prostu kto wpłacać pieniędzy do ZUS-u, aby finansować świadczenia dla gigantycznej armii emerytów. Szacuje się, że stopa zastąpienia (stosunek otrzymywanej emerytury do ostatniej pensji) może wynieść około 30%. I teraz każdy musi samodzielnie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy będzie w stanie przeżyć za niecałą 1/3 kwoty tego, co otrzymuje za swoją pracę dzisiaj. W zdecydowanej większości przypadków odpowiedź będzie negatywna, co stanowi kolejny argument za tym, by do czasu przejścia na emeryturę mieć zgromadzone oszczędności, które pozwolą spokojnie nam na tej emeryturze egzystować. Nikt nie mówi w tym momencie o luksusach, lecz jedynie o godnym przeżyciu.
Nawet wyjątkowi szczęściarze kiedyś się zestarzeją
Powyższe argumenty są powszechnie znane. Dlaczego w związku z tym tak mało osób oszczędza pieniądze? Zaledwie 18% Polaków deklaruje, że odkłada jakiekolwiek sumy. Ostatni argument za koniecznością oszczędzania na emeryturę jest przecież przytłaczający. Bo o ile może się tak zdarzyć, że przez całe życie będziemy mieli szczęście i mimo braku oszczędności, nie przytrafi się nam żadna pilna sytuacja, w której będziemy musieli ponieść znaczne koszty, to przed przejściem na emeryturę nic nas nie uchroni. Może przez całe życie nie rozboleć nas ząb, nie będziemy musieli wykonać pilnej naprawy samochodu, nie będziemy musieli łatać przeciekającego dachu. Ale na emeryturę prędzej czy później będziemy musieli pójść. Chyba, że mamy zawód, który będziemy mogli wykonywać aż do śmierci, ale tego oczywiście zakładać nie możemy. Podobnie jak nie możemy zakładać, że do późnej starości będziemy się cieszyć dobrym zdrowiem.
Dlaczego zatem ludzie nie oszczędzają?
Jako przeszkody uniemożliwiające oszczędzanie, wymienia się następujące czynniki:
- Brak pieniędzy – niskie dochody powodują, że ludzie twierdzą, że nie mają co oszczędzać. To oczywiście bardzo naciągany argument. Masz bardzo niskie dochody? Nie możesz oszczędzać 1000 zł miesięcznie? Oszczędzaj 500 zł. Nie masz tyle? Oszczędzaj 200 zł. Nie masz 200 zł? Oszczędzaj chociaż 50 zł. Wciąż to duża kwota? Oszczędzaj 10 zł! Nie wydaje się możliwe, aby mimo bardzo niskich dochodów, nie móc odłożyć choć kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Zapewne są takie uzasadnione przypadki, ale są one już naprawdę bardzo rzadkie. Można przyjąć, że 50 zł miesięcznie każdy jest w stanie odłożyć. Wydaje się, że jest to niska kwota? I tu dochodzimy do drugiej przyczyny dlaczego ludzie nie oszczędzają.
- Uważają, że oszczędzanie małych kwot nie ma sensu – ten argument można bardzo często usłyszeć właśnie od osób, których stać jedynie na to, aby odkładać niskie w ich mniemaniu kwoty. „Jaki jest sens tego, że będę odkładał po 100 zł miesięcznie? Po roku będę miał raptem 1200 zł. Co to za oszczędzanie?!”. I tu dochodzimy do najważniejszego spostrzeżenia. Po roku nie będziemy mieli na naszym koncie oszczędnościowym 1200 zł, tylko 1200 zł powiększone o odsetki. A ile dokładnie? Trzeba policzyć. Każdy powinien te podstawowe obliczenia potrafić wykonać samodzielnie.
Potęga procentu składanego
Załóżmy, że posiadamy konto oszczędnościowe w banku z oprocentowaniem 1% w skali roku (niestety aktualnie żyjemy w czasach niskich stóp procentowych) z kapitalizacją miesięczną. Odkładamy na nie wspomniane 100 zł. Po miesiącu otrzymamy odsetki w wysokości 8 groszy.
Nie dużo, prawda? Takie kwoty oczywiście w żaden sposób nie przemawiają do wyobraźni. Liczmy zatem dalej. Po miesiącu dokładamy kolejne 100 zł i rozpoczynamy kolejny okres oszczędzania z początkową kwotą 200,08 zł. Po drugim miesiącu będziemy mieli wraz z otrzymanymi odsetkami 200,25 zł.
Po roku oszczędzania tą metodą, czyli odkładania 12 razy po 100 zł będziemy posiadali oszczędności w wysokości 1 206,52 zł.
Taka kwota i otrzymane odsetki wciąż nie przemawiają do wyobraźni i wydają się niskie. Najtrudniej, z psychologicznego punktu widzenia, jest oszczędzać właśnie na początku. Zgromadzona kwota jest nominalnie niska, a przyrastające co miesiąc odsetki są w naszym mniemaniu, przy aktualnych niskich stopach procentowych, wręcz niezauważalne. Podważa to, przynajmniej na pierwszy rzut oka, sens całego procesu. Tok myślenia jest zazwyczaj następujący: „To ja tu oszczędzam już kilka lat, a zgromadziłem śmieszną kwotę. Odsetki, które otrzymuję są żałosne. Po co ja to robię?”. Tak niestety kończy się przygoda z oszczędzaniem pieniędzy dla większości osób. Zawsze na początku okresu oszczędzania znajdzie się jakaś „pilna” potrzeba, której zaspokojenie będzie wydawało się ważniejsze niż dalsze gromadzenie środków. Poza tym dochodzi do tego świadomość, że oszczędzamy na emeryturę, czyli na coś co spotka nas dopiero za kilkadziesiąt lat. A skoro tak, to wydaje nam się, że zawsze jest czas, że możemy się tym zająć jutro, za miesiąc, po wakacjach, jak znajdziemy lepszą pracę, jak zaspokoimy najpilniejsze wydatki, itd. Zawsze znajdzie się coś co nam przeszkodzi. Niska zgromadzona kwota oszczędności na samym początku, w żaden sposób nie motywuje nas do tego, aby jednak oszczędzać.
Dopiero wytrwanie w swoich postanowieniach przez długie lata przynosi satysfakcję z oszczędzania. Często dopiero po wielu dziesięcioleciach żmudnego odkładania drobnych sum odsetki, które otrzymujemy od zgromadzonej kwoty zaczynają działać na wyobraźnię i motywują nas do dalszego oszczędzania.
Spróbujmy kontynuować przykład z odkładaniem 100 zł co miesiąc. Jeżeli będziemy w ten sposób oszczędzać przez 42 lata (jest to okres między 25 a 67 rokiem życia, czyli okres naszej aktywności zawodowej), to odłożymy nominalnie 50 400 zł, natomiast doliczając do tego odsetki, które otrzymujemy co miesiąc uzyskamy łączną kwotę oszczędności 62 655,62 zł. Teraz już od nas zależy, czy taka kwota nas satysfakcjonuje. Prawdopodobnie nie, gdyż zakładając, że będziemy żyli na emeryturze np. 20 lat (aktualne dane GUS-u pokazują, że żyjemy na emeryturze średnio 16,5 roku), to kwota 62 655 zł podzielona na 240 miesięcy nie daje istotnej podwyżki do emerytury.
Metody są dwie. Albo będziemy oszczędzać więcej albo będziemy szukać metod na zwiększenie stopy procentowej. Jednego nie da się zmienić – czasu, który pozostał do przejścia na emeryturę. Tego zawsze będzie za mało, a z każdym dniem jest go coraz mniej.
Zobaczmy jak zmienia się kwota oszczędności, jeżeli znacząco zwiększymy stopę procentową z 1% do 4%. Oczywiście takie oprocentowanie naszych oszczędności jest aktualnie trudne do uzyskania w bankach. Ale po pierwsze nikt nie powiedział, że stopy procentowe nie wzrosną, a po drugie można szukać takich stóp zwrotu na rynku kapitałowym. Bez problemu można aktualnie znaleźć spółki, których stopa dywidendy znacznie przekracza 4%. Na rynku jest też mnóstwo obligacji z większymi kuponami. Musimy się jednak wówczas pogodzić z wyższym ryzykiem, które ponosimy kupując akcje lub obligacje oraz z tym, że kapitalizacja naszych oszczędności będzie o wiele rzadsza niż okres miesiąca. Dywidendy w Polsce są wypłacane w okresach rocznych. Odsetki od obligacji są często wypłacane kwartalnie, w okresach półrocznych, rocznych lub rzadziej.
Dla uproszczenia obliczeń załóżmy jednak, podobnie jak poprzednio, miesięczną kapitalizację. Tak zmienia się kwota zgromadzonego kapitału w zależności od oprocentowania. Nie zmienia się okres oszczędzania (42 lata) i wpłacana co miesiąc kwota tj. 100 zł. Nominalnie zatem zawsze odkładamy tyle samo – 50 400 zł. Resztę „załatwia” za nas procent składany.
Oprocentowanie roczne (kapitalizacja miesięczna) |
Zgromadzony kapitał |
1% |
62 655,62 zł |
2% |
79 016,35 zł |
3% |
101 047,29 zł |
4% |
130 952,66 zł |
Źródło: obliczenia własne.
Rys. 1. Porównanie przyrostu kapitału nieoprocentowanego i przyrostu kapitału wraz z odsetkami (stopa procentowa 4%).
Źródło: obliczenia własne
Widać jak ogromne znaczenie ma poszukiwanie inwestycji z jak najwyższą stopą zwrotu. Już przy oprocentowaniu zaledwie 3% kwota odsetek przewyższa wpłacony kapitał. Przy 4% wpłacamy 50 400 zł, a z samych odsetek dostajemy aż 80 552,66 zł. Przy czym, jak widać na rys. 1. należy mieć na uwadze, że odsetki procentują głównie pod koniec okresu oszczędzania. Tak jak pokazano w przykładzie z oszczędzaniem przez rok 100 zł, na początku tych odsetek niemalże nie ma.
W powyższych rozważaniach nie uwzględniono jednego ważnego czynnika – wpływu podatku od zysków kapitałowych, tzw. podatku Belki. Aby go uniknąć należy oszczędzać np. na rachunku IKE.
Każdy musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie czy stać nas na odkładanie choćby małych kwot. Mając na uwadze to, jak niskie będą nasze emerytury należy raczej zadać pytanie, czy stać nas na to, aby teraz, kiedy jeszcze możemy, nie oszczędzać.