Zmotywowanie spółek do programów akcji pracowniczych ulgą podatkową jest jednym z ważnych rozwiązań zaproponowanych w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego. Nie tylko pozwoli związać pracowników z firmami, ale także umożliwi ich udział we wzroście wartości firm, upowszechni indywidualną własność papierów wartościowych i podniesie poziom edukacji finansowej. Może pomóc zahamować spadek udziału inwestorów indywidualnych w obrotach na rynku akcji oraz liczby rachunków inwestycyjnych.
Jednym z punktów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest promowanie własności pracowniczej w akcjonariacie spółek. W SRRK zaproponowane zostało zwolnienie zysków ze sprzedaży akcji pracowniczych (także motywacyjnych dla kadry menedżerskiej) z podatku od zysków kapitałowych do określonej wysokości, pod warunkiem, że zbycie nastąpi po minimalnym okresie karencji od ich przyznania. Oczywiście, problem jak zawsze tkwi w szczegółach, bo dopiero na etapie wprowadzania SRRK ma zostać ustalony roczny limit ulgi podatkowej na pracownika oraz minimalny okres trzymania akcji, ale sam kierunek propozycji jest niezwykle wartościowy, zarówno dla spółek, ich pracowników, jak i rynku kapitałowego.
Po pierwsze, jednym z największych obecnie problemów dla spółek jest nie tylko zdobycie nowych pracowników, ale także utrzymanie już zatrudnionych. Firmy chwytają się różnych sposobów, proponując bonusy i dodatkowe świadczenia poza pensją, a mimo to łatwo jest podkupić ich pracownika, ponieważ na rynku pracownika, jaki mamy od kilku dobrych lat, to pracownik rozdaje karty i o niego ma się starać pracodawca, a nie odwrotnie. Jednym ze sposobów zlojalizowania pracowników może być wdrażany właśnie program PPK, który przewiduje możliwość dodatkowej dopłaty do składki ze strony pracodawcy (obligatoryjnie 1,5 proc. plus dobrowolnie dodatkowe 2,5 proc.), co może być elementem zachęcającym pracownika do pozostania w firmie. Dotyczy to jednak korzyści finansowej odłożonej w czasie, bo dopiero po osiągnięciu odpowiedniego wieku emerytalnego wynikającego z ustawy o PPK. Tymczasem pracownicy bardzo chętnie przyjęliby szybsze korzyści finansowe jako wyraz zlojalizowania wobec firmy, i właśnie do tego świetnie nadają się akcje pracownicze, które w Polsce zostały nieco zapomniane.
Dotychczas nie było powszechnej i komplekowej zachęty dla obejmowania przez pracowników akcji. W historii naszego rynku kapitałowego mieliśmy kilka hybryd pod tym względem, które nie spełniały tych celów. W latach 90. popularny był pomysł prywatyzacji pracowniczej firm. Sprowadzało się to do tego, że często firmy były oddawane w ręce załóg po niskich wycenach, a niekiedy nawet za darmo, bo liczył się głównie efekt realizacji idei uwłaszczenia załóg na majątku firm. Akcje były zazwyczaj przyznawane pracownikowi w ilości proporcjonalnej do stażu pracy w danym przedsiębiorstwie. Takie firmy trudno było jednak restrukturyzować, bo pracownicy decydowali na walnych sami o sobie, wzrost wartości firm był na drugim planie po zachowaniu miejsc pracy, a z biegiem czasu lwią część akcji skupowała bardziej doświadczona biznesowo kadra menedżerska i faktycznie przejmowała kontrolę nad spółką. Na koniec trafiała ona w ręce inwestora strategicznego albo na giełdę, gdzie akcje były wyprzedawane. W latach 90. akcje pracownicze były także „haraczem” na państwie za skłonienie załóg do prywatyzacji, ponieważ mogły one otrzymać do 20 proc. akcji za pół ceny. Deformowało to późniejsze notowania spółek, bo była przecież podaż akcji „za pół ceny”. Od 1996 r. zmodyfikowano schemat akcji pracowniczych i można było otrzymać w ramach tzw. komercjalizacji firm do 15 proc. akcji, ale już całkowicie bezpłatnie. W efekcie prywatyzacji wielkich firm państwowych z sektora energetycznego czy bankowego skorzystały na tym finansowo setki tysięcy pracowników państwowych kolosów, bo wartość pakietów akcji pracowniczych nierzadko szła w grube miliardy. Była to faktycznie jednak wciąż historyczna nagroda za pracę w firmie (akcje pracownicze mogły być także dziedziczone, ponadto wraz z nimi pracownik mógł zyskać prawo do corocznie wypłacanej dywidendy i możliwość udziału w walnym zgromadzeniu spółki), a nie oferta związana z przyszłością firmy. Efekt był taki, że akcje pracownicze służyły do szybkiego wzbogacenia się obdarowanych, na rynku pozagiełdowym pozbywano się ich w formie umów cywilnych, a na giełdzie po debiucie spółki. Przypadki, w których „prywatne od zawsze” firmy decydowały się kierować powszechną ofertę akcji dla swoich załóg były rzadkie (np. Agora), co najwyżej ograniczały się do lojalizowania wąskiej kadry menedżerskiej, aby była konkurencyjnie wynagradzana i realizowała postawione cele.
W projekcie SRRK zaznaczono, że „pracownicze” zwolnienie z „podatku Belki” byłoby dopuszczalne wyłącznie wtedy, gdy pracownik pozostanie w spółce. Zatem może pojawić się istotna zachęta dla spółek, aby wprowadziły programy akcji pracowniczych na zdrowych zasadach, wzorem zagranicznych rynków. W takim przypadku to rozwiązanie, jak i same akcje pracownicze, mogą przynieść duże korzyści dla naszego rynku kapitałowego, który obecnie cierpi na spadek liczby i aktywności inwestorów indywidualnych, co przekłada się także na problemy brokerów, którzy ostatnio zamykają masowo „martwe” rachunki inwestycyjne.
Tomasz Prusek – publicysta ekonomiczny, prezes zarządu Fundacji Przyjazny Kraj, która m.in. prowadzi badania i analizy ekonomiczne, wspiera rozwój przedsiębiorczości oraz projekty edukacyjne.
Dziennikarz-politolog, absolwent Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studia doktoranckie w Międzywydziałowym Zakładzie Studiów Amerykańskich UJ. Przez 25 lat pisał w „Gazecie Wyborczej” m.in. o rynku kapitałowym, nadzorze finansowym i corporate governance.
Laureat nagród i wyróżnień dziennikarskich: Akademii Ekonomicznej w Krakowie (Nagroda im. Eugeniusza Kwiatkowskiego 1996) za artykuł „Rok audytora” w miesięczniku „Gra na giełdzie”, „Rzeczpospolitej” i Coopers&Lybrand (wyróżnienie w konkursie „Kierunki rozwoju gospodarki polskiej do 2005 r.), Business Centre Club („Ostre Pióro” za propagowanie edukacji ekonomicznej), Citibank Handlowego we współpracy z Uniwersytetem Columbia (II nagroda w „Citigroup Journalistic Excellence Award), Fundacji Edukacji Rynku Kapitałowego (nagroda „Skrzydlaty FERK”), Fundacji Batorego (nagroda specjalna w konkursie „Tylko ryba nie bierze?”), Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (wyróżnienie w konkursie o Nagrody SDP w 2007 r.). W konkursach Grand Press 2003 i 2012 nominowany w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne.
W 2005 r. nominowany do tytułu „Osobowość Rynku Finansowego i Kapitałowego 2005 r.". Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych uhonorowało go tytułem „Dziennikarz Roku 2011”. W 2015 był wśród laureatów plebiscytu „Ludzie i instytucje rynku finansowego 2015” CFA Society Poland i gazety giełdy „Parkiet”.