Zapraszamy na kolejnego Live'a 🟢. Naszym gościem będzie Robert Sochacki z Beta Securities. Tematem naszej rozmowy będzie niedawny debiut ETF-a na indeks NASDAQ-100. Co inwestorzy indywidualni powinni wiedzieć o tym ETF-ie. Dla kogo on jest i jak przebiegło pierwsze kilka dni notowań + WASZE PYTANIA NA ŻYWO.
Gdzie można oglądać najbliższy Live 🟢?
- Tutaj na tej stronie! Zapraszamy we wtorek o 12:00
- Na naszym kanale YouTube. Zachęcamy do oglądania właśnie na YouTube, gdyż tam najwygodniej zadaje się pytania na żywo.
- Na naszym profilu na Facebooku
Więcej:
- Debiut polskiego funduszu typu ETF na indeks Nasdaq-100
- Warsaw Passive Investment Conference, 2-4 marca 2021, on-line
Transkrypcja
Michał: Dzień dobry. Witam serdecznie. Ja nazywam się Michał Masłowski. Dzisiaj moim gościem jest Robert Sochacki z Beta Securities. Cześć Robert.
Robert: Cześć, dzień dobry wszystkim.
Michał: Tematem dzisiejszej rozmowy jest Wasz nowy fundusz, nowy ETF na indeks Nasdaq 100. To świeżutka sprawa. Tydzień dopiero notowany, o pierwsze wrażenia będę pytał, czy jesteś zadowolony i jak te pierwsze notowania przebiegają. Skąd pomysł na taki fundusz amerykański? Czemu akurat Nasdaq 100?
Robert: Powodów jest kilka. Po pierwsze w Polsce rynek amerykański jest popularny. Po pierwsze lubimy Amerykę, tak się wydaje. Bardzo dobrze sobie radzą indeksy amerykańskie w ostatnich latach. Zarówno S&P, jak i Nasdaq przyniosły doskonałe zwroty, dobrze performowały a Nasdaq z kolei pobija S&P praktycznie w każdym horyzoncie czasowym - i rocznym, dwuletnim i długim horyzoncie równie. Generalnie są to po prostu indeksy, na których można zarobić, więc nie dość, że lubimy Amerykę jako Polacy - tak przynajmniej to jest przedstawiane - to jeszcze indeksy są atrakcyjne z punktu widzenia zwrotów i dosyć światowo popularne, to znaczy te największe spółek Nasdaqa - powiedzmy, pierwsza piątka - to są praktycznie wszystkie te spółki, które my znamy, czyli Apple, Microsoft, Tesla, Facebook, Amazon. Wszystko to, co każdy z nas zna.
Michał: To są wszystkie te spółki, których produktów na co dzień używamy, dopóki Tesli nie wymieniłeś. To tak trochę mi zaburzyło narrację.
Robert: Tak, ale Google na przykład jest dalej. Jest Adobe czy PayPal. Jest bardzo dużo spółek które znamy po prostu z codziennego życia. Te największe spółki amerykańskie są globalne. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu, albo o nich słyszeliśmy albo używamy sami, więc są to po prostu znane spółki, które bardzo dobrze sobie radzą i teraz w czasie pandemii, ale w ogóle w całym tym okresie od początku właściwie indeksu, czyli od 1985 roku. Nasdaq powstał w 1985 roku. CAGR, czyli średnioroczna stopa zwrotu jest blisko 15%, więc jest to doskonale performujący indeks. Trudno sobie wyobrazić, żeby nie dać inwestorom możliwości inwestowania właśnie w takie indeksy, które bardzo dobrze sobie radzą. Nie jest to gwarancja oczywiście tych zwrotów na przyszłość, żeby nie mylić tego, tak prostej ekstrapolacji nie robić, natomiast warto mieć w portfelu coś, co w długim horyzoncie, bo to jest przetestowane na kilkudziesięciu latach, więc warto się temu przyjrzeć i do portfela przeznaczyć jakieś miejsce. Dodatkowo w całym świecie inwestycyjnym Stany Zjednoczone to jest pewnie połowa takiego światowego rynku inwestycyjnego, akcyjnego, więc wydaje się, że mając Stany Zjednoczone, to już jakby mamy pokrytą dużą część tego świata inwestycyjnego akcyjnego.
Michał: Tak, spółki są ogromne. Niedawno był taki news. Nie wiem, czy słyszałeś, że te 5 największych amerykańskich spółek: Apple, Google, Microsoft, Facebook i Amazon, kapitalizacją przykryły cały japoński rynek kapitałowy. Wszystko. Jest wykres tego indeksu z ostatnich 10 lat. To marzenie każdego inwestora.
Robert: Oczywiście. Kupić na początku. Pierwsze 10 spółek, to top 10 z tego Nasdaq 100. Te pierwsze 10 spółek to jest 50% tego indeksu, także tam też jest koncentracja. To nie jest tylko tak, że u nas na przykład największe spółki tak dominują. To nie jest tylko nasza specyfika. Wszędzie te duże spółki dominują, natomiast rzeczywiście tam jeszcze bardzo dobrze performują. U nas różnie to bywa. Dlatego wydaje się, że taka możliwość dostarczenia ekspozycji na rynek amerykański jest atrakcyjna. Dodatkowo jeszcze zabezpieczamy kurs walutowy, więc nawet dla inwestorów, którzy się przejmują ryzykiem walutowym, zwracają na to uwagę i nie chcieliby go mieć, a przynajmniej chcieliby go mieć może pod kontrolą, czyli w jakiś inny sposób brać to ryzyko, zarządzać nim, to mogą kupić właśnie naszego Nasdaqa i wtedy mają w złotówkach te stopy zwrotu, które oferuje Nasdaq.
Michał: Za sekundkę jeszcze będę pytał o to, bo to jest ważny fragment tego ryzyka kursowego, ale jeszcze mam takie pytanie, czy ten indeks, który ten ETF ma odwzorowywać, to jest indeks dochodowy czy cenowy?
Robert: My odwzorowujemy indeks dochodowy, dokładnie NTR, czyli net total return, czyli po uwzględnieniu podatku od dywidend. Przy czym taka specyfika sposobu odwzorowania, bo my odwzorowuje my ten indeks kupując kontrakty futures na Nasdaq 100, więc w kontraktach jest uwzględniona dywidenda, ale nie ma podatku od dywidendy, więc powinniśmy mieć dosyć dobre te stopy zwrotu. Nawet dzięki sposobowi odwzorowania, czyli dzięki temu, że są to futures, jest to syntetyczny sposób odwzorowania, to fundusz nie będzie płacił podatku od dywidend. To powinna być przyzwoita stopa zwrotu.
Michał: Zakładając oczywiście, że wykres dalej będzie wyglądał mniej więcej tak.
Robert: Trudno to zakładać. Raczej małe szanse, żeby tak wyglądał, jak wygląda, cały czas. Nie można zakładać, że wszystko, co obserwujemy w jakimś tam czasie, będzie kontynuowane w nieskończoność. To jak dzieci rosną na przykład, to jest dobry przykład. Nie należy wyciągać wniosku, że jak dziecko do 15 roku życia rośnie w takim tempie, w jakim rośnie, to znaczy, że około 50 czy 40 paru latach osiągnie 4,5 metra czy 5. Takich wniosków nie należy wyciągać i z tego wykresu również nie należy zbyt daleko idących wniosków wyciągać. Natomiast czy teraz, czy za chwilę, czy małymi łyżkami, czy raz, a porządnie, warto mieć możliwość zainwestowania w indeks, który przez te kilkadziesiąt, 30 parę lat pokazał, że bardzo dobrze sobie radzi i przynosi bardzo dobre zwroty, a to jest nasza rola, to jest nasz cel - dostarczanie klocków, z których inwestorzy mogą sobie budować swoje portfele te, które im najbardziej pasują.
Michał: Dobrze, już częściowo odpowiedziałeś, ale to jest tak ważne, że zadam pod to osobne pytanie, czym wasze ETF, ten nowy na Nasdaq 100, wyróżnia się wśród wielu ETF-ów na dziesiątki jak nie setki różnych amerykańskich indeksów, które możemy sobie kupić, nawet w polskich biurach maklerskich?
Robert: Wyróżnia się przede wszystkim tym, że jest na Nasdaq 100. Na polskiej giełdzie nie mamy ETF na Nasdaq 100. Mamy na S&P 500 od Lyxora. Nasdaq 100 to są spółki niefinansowe. Przyjęło się mówić, że są to spółki technologiczne, ale tak naprawdę kryterium jest takie, że to są spółki niefinansowe. Tam są różne branże, natomiast nie ma finansówki. Na przykład S&P 500 są spółki finansowe.
Michał: Te wszystkie General Motors i te wszystkie spółki starej gospodarki są w S&P 500. Tak jest tego więcej, prawda?
Robert: Jest, ale kryterium jest - tak jak powiedziałem - takie, że w Nasdaq 100 nie ma spółek finansowych, czyli banków i tak dalej. Co jest, biorąc pod uwagę ostatnie nie wiem czy lata, czy nawet dziesięciolecia, dosyć bym powiedział atrakcyjnym wyborem. To znaczy banki ani w Polsce, ani na świecie nie są jakoś tam rozpieszczane i nie radzą sobie jakoś świetnie. Ten indeks też dzięki temu po trosze sobie dobrze radził. Po pierwsze - my mamy indeks Nasdaq 100, a oprócz tego indeksu na amerykańską giełdę jest jeszcze sporo innych indeksów. Jest właśnie S&P 500, jest Dow Jones czy Russell. Jest sporo różnych indeksów, które dają ekspozycję na giełdę amerykańską, natomiast my dajemy ekspozycję na indeks Nasdaq 100. Natomiast jest też sporo ETF-ów, które dają ekspozycję na Nasdaq 100 po prostu, więc z pośród tego całego spektrum różnych funduszy ETF-owych czy pasywnych, które dają ekspozycję nawet na Nasdaq 100, my się wyróżniamy tym, że po pierwsze - jesteśmy polską strukturę prawną, to znaczy jesteśmy polskim funduszem, mamy polskiego depozytariusza, polskich market makerów, polskiego nadzorcę. Wszelkie ewentualne wątpliwości są wyjaśniane w gronie podmiotów, które mają siedzibę w Polsce i są w Polsce. Co może być w sytuacjach kryzysowych dosyć istotne dla inwestorów, szczególnie drobnych inwestorów, którzy nie mają możliwości prowadzenia dyskusji z dostawcami z innych krajów. Druga rzecz, która jest istotna, wydaje mi się, to jest to, że jesteśmy zabezpieczeni walutową. My się pozycjonujemy jako firma, która dostarcza rozwiązania dla polskich inwestorów, wobec tego walutą polskiego inwestora jest złoty, więc zabezpieczamy ryzyko kursowe, eliminujemy powiedzmy, czy ograniczamy w największym możliwym stopniu ryzyko kursowe - w tym wypadku dolar-złoty. W przypadku gdyby to były jakieś inne fundusze na europejskie giełdy, to być może byłoby to euro-złoty. Tutaj mówimy o tym, że zabezpieczamy ryzyko kursu dolar-złoty. Wobec tego, jeżeli inwestor widzi w wiadomościach, że Nasdaq przyniósł 3% w ciągu dzisiejszego dnia, czy w ciągu tygodnia, to nasz fundusz również w tych okolicach powinien przynieść zwrot. Oczywiście jeżeli kurs dolar-złoty by się nie zmienił, to każdy inny fundusz też przyniesie tyle samo. Natomiast jeśli kurs dolar-złoty się zmieni, to wtedy będzie to miało wpływ na to, jaki ostatecznie uzyskamy zwrot na naszym funduszu niezabezpieczonym. Jeżeli kurs dolar-złoty na przykład wzrośnie o 2%, to jeżeli fundusz wzrósł o 3%, to razem nasza inwestycja wzrośnie o 5%. Natomiast jeżeli kurs dolar-złoty spadnie o 2%, a fundusz przyniesie 3%, to my tak naprawdę efektywnie uzyskamy około 1%, ponieważ te 2% zabierze nam wynik na różnicach kursowych. Dlatego my uważamy, że ponieważ niezabezpieczone fundusze są dostępne na rynku i można gdzieś je kupić z mniejszą lub większą łatwością, to my chcemy dać coś, czego inwestorzy nie mają. Jeżeli będzie popularne w ogóle inwestowanie i okaże się, że nawet niezabezpieczone fundusze, ale o polskiej strukturze prawnej będą bardziej popularne i na giełdzie w Warszawie możliwe do kupienia, będą bardziej popularne, to nie wykluczamy, że możemy kiedyś stworzyć fundusz, który będzie niezabezpieczony. Natomiast wydaje nam się, że w tym momencie dostępność dla inwestorów rozwiązań z innych rynków jest na tyle duża, że powinniśmy się czymś wyróżniać i wydaje się, że to powinna być po prostu oferta dostosowana do specyfiki polskiego rynku, do polskich inwestorów.
Michał: Czy zabezpieczenie walutowe dla inwestora długoterminowego jest pozytywne? Słyszałem taką opinię - tylko dodam - jak ktoś inwestuje w Nasdaq, nie po to, żeby spekulować, ale kupić go na kilkadziesiąt lat, że kupowanie czegoś tam w innych walutach na przykład spółek na rynkach zagranicznych, to jest taka dodatkowa dywersyfikacja. Coś mam w złotówkach, coś mam w dolarach coś mam w euro.
Robert: To wszystko zależy od konstrukcji portfela, od preferencji inwestora, od tego, jaki portfel chce zbudować. Jeżeli ktoś się dywersyfikuje geograficznie i chce mieć ekspozycję walutową, czyli na przykład mówi: ,,Mam 100 tysięcy i z 20 z tego chcę mieć w dolarze, to niech kupi niezabezpieczony produkt. Natomiast jeżeli na przykład ma portfel złotowy i chce mieć portfel złotowy, to ryzyko walutowe musi wyeliminować. Może to zrobić sam, albo może to zrobić poprzez fundusze, które zabezpieczają to ryzyko. My jesteśmy takim funduszem. Patrząc długoterminowo to różnice nie są istotne. Podam takie 2 przykłady. Jak była sytuacja kryzysowa, czyli jak mieliśmy do czynienia z tym kryzysem w 2008 roku, to osłabienie złotego, które nastąpiło w wyniku tego kryzysu, zniwelowało część strat na portfelach akcyjnych w zagranicznych funduszach. Ponieważ osłabienie złotego spowodowało, że troszkę pieniędzy wróciło do inwestorów. Natomiast przez długi okres - od 2000 czy od 2001 właśnie do tego 2008, czy później - w sytuacjach w miarę stabilnego rynku, one są długie te okresy, ale w miarę ten rynek nie podlega tak dużym stresom, wówczas złotówka, ponieważ Polska się rozwija troszeczkę szybciej - jesteśmy gospodarką nieco bardziej dynamiczną, rozwijającą się i doganiamy troszeczkę te kraje rozwinięte - złotówka ma tendencję do umacniania się. Po tym okresie stresowym złotówka powoli zaczyna się umacniać. Tak było właśnie w tych latach 2000, gdzie mieliśmy już takie spektakularne umocnienie złotego do dolara. do 2 zł praktycznie. Ale to jest oczywiście ekstremum. Nie sądzę, biorąc pod uwagę obecną sytuację Polski, żebyśmy mogli powtórzyć taki scenariusz. Chociaż nie jestem ekonomistą i proponuję słuchać w tym względzie makroekonomistów. Natomiast wydaje mi się, że złotówka stała się dużo bardziej stabilną walutą. Widać to nawet po tym, co się działo w trakcie tego stresowego okresu - rok temu w marcu, gdy mieliśmy tak duże zawirowania związane z tymi obawami co do rozwoju sytuacji z Covid-em. Złotówka się osłabiła, ale było to niewielkie osłabienie. Później nastąpiło umacnianie. Mimo że ten stres związany z Covid-em nie minął, to jednak widać było, że złotówka jest dużo stabilniejsza, niż w tych wcześniejszych okresach. I tak pewnie będzie, to znaczy im bliżej jesteśmy związani gospodarczo z Unią Europejską, generalnie z krajami tymi, które powiedzmy są na podobnym poziomie rozwoju lub trochę wyższym niż my, to będziemy stabilniejsi. Widać to po tym ostatnim roku, że złotówka jest dużo bardziej stabilna. Myślę, że zabezpieczenie walutowe eliminuje ryzyka, a przede wszystkim rozdziela, bo jak kupujemy fundusz zagraniczny w dolarach, to kupujemy 2 ryzyka w jednym. Kupujemy ryzyko akcji i kupujemy ryzyko walutowe. Jak kupujemy nasz fundusz, to kupujemy ryzyko akcji tego funduszu, czyli ryzyko Nasdaq 100. Natomiast jeśli ktoś chce wziąć ryzyko walutowe mimo wszystko, to może sobie osobno wziąć w postaci forward'ów czy jakichkolwiek innych instrumentów, które mu się podobają, albo może po prostu kupić normalnie. Albo, jeżeli ktoś widzi taki scenariusz jako preferowany dla siebie, niech po prostu zainwestuje wtedy dolarowo i wtedy ma fundusz z ekspozycją i walutową i akcyjną.
Michał: Takich funduszy.
Robert: Zgadza się.
Michał: Tutaj odpowiedziałbym na to pytanie ,,to zależy" - tak jak klasyczny ekonomista i kto czego oczekuje. Może ktoś faktycznie chciałbym mieć część portfela w dolarze. Wtedy musi sobie kupić coś, jakiegoś iShares.
Robert: Tak, jest sporo funduszy, które dają ekspozycję na rynek amerykański i nie zabezpieczają ryzyka. Właściwie żaden poza nami tego nie robi, więc jakikolwiek fundusz z ekspozycją na amerykański rynek da właśnie takie ryzyko.
Michał: A jak kogoś to stresuje, że ten dolar lata w górę i w dół, mimo tego, że trochę bardziej stabilnie, tak jak powiedziałeś, to wtedy ma produkt zabezpieczony. Jak się robi taki fundusz? Widzę, że tutaj jest pytanie uzupełniające. Jak zabezpieczenie walutowe wpływa na koszty ETF-a?
Robert: To nie jest duży wpływ, to znaczy jest jakiś, natomiast ja powiem jak w ogóle zabezpieczamy ryzyko walutowe. Ponieważ używamy kontraktów futures, to musimy mieć dolary na to, żeby zabezpieczyć te kontrakty, więc na depozyt zabezpieczający pod kontrakty musimy kupić dolary. My obrazu te dolary sprzedajemy w transakcji terminowej, żeby nie brać ryzyka właśnie kursu. Wobec tego ponieważ rynek dolar-złoty jest bardzo płynny, jest ogromny w porównaniu z naszymi potrzebami, to spready na tym rynku są minimalne i w niewielkim stopniu wpływa to na koszty, jakie ponosi fundusz. Nie ma dodatkowych kosztów, to nie są prowizje, to są tylko koszty spreadu na transakcje na rynku dolar-złoty są na tyle płynne i jest to tak przejrzysty i płynny rynek, że nie generuje to jakichś istotnych kosztów. Oczywiście tych transakcji nie robimy wiele. Staramy się, żeby było jak najmniej tych transakcji. Takim scenariuszem bazowym jest to, żeby z taką częstotliwością powiedzmy miesięczną dokonywać tych transakcji, natomiast różnie to może być, bo jeżeli byłyby jakieś duże wyniki czy to na plus, czy na minus na funduszu, które generują znaczną pozycję walutową, bo zarówno na plus, jak i na minus, to będzie nasz nasza pozycja walutowa dolarowa, to wtedy możemy to w trakcie tego okresu zabezpieczać. Natomiast ze specyfiki samego rynku dolar-złoty, rynku walutowego wynika, że nie są to koszty, które miałyby jakiś istotny wpływ na koszty funduszu.
Michał: Jaka jest prowizja za zarządzanie w tym funduszu i jak ona się różni od tych ETF-ów, do których już zdążyliśmy się przyzwyczaić, czyli na przykład na WIG20?
Robert: Jeżeli chodzi o opłatę za zarządzanie, to w prospekcie jest opłata napisana 0,9%, natomiast my ustaliliśmy ją na 0,7%, bo tam jest maksymalna wpisana. My tą opłatę obniżyliśmy do 0,7%. Dla porównania WIG20 ma 0,4%, a mWIG40 ma 0,8%, więc ta opłata mieści się w tych granicach, które my widzimy, czyli na fundusze typu long, oszczędnościowe, długoterminowe, do trzymania długoterminowego, staramy się te opłaty utrzymać poniżej 1% zdecydowanie. Jeżeli będzie się fundusz rozwijał, jeżeli będą aktywa i też pewne regulacje, które mogłyby sprzyjać temu, żeby trochę tańsze było zarządzanie tymi funduszami, tworzenie tych funduszy było tańsze, to te opłaty myślę będą spadać.
Michał: Pamiętasz, dyskutowaliśmy kiedyś, jak tworzyliście Wasz pierwszy fundusz, czyli na WIG20TR, jako zaletę wówczas tego funduszu podawałeś i to była pierwsza zauważalna zmiana w stosunku do funduszy Lyxerowych, że stosujecie replikację fizyczną. Po prostu kupuje się koszyk akcji w WIG20. Tutaj już powiedziałeś, że to jest tak, że to na kontraktach terminowych głównie bazuje Nasdaq.
Robert: Czyli syntetyczna.
Michał: Powiedzmy, że fundusz ETF będzie cieszył się super powodzeniem, urośnie i będzie bardzo duży. Czy dopuszczasz zmianę na replikację fizyczną?
Robert: Statut i prospekt przewidują możliwość replikacji fizycznej, tylko w przypadku naszego funduszu przy tej wielkości, przy tych kosztach związanych z dostępem do tego rynku, to jest na razie nierozsądne. Byłoby, gdybyśmy byli dużym funduszem. Rozważamy oczywiście coś takiego. Gdybyśmy byli dużym funduszem i te koszty dostępu do rynku zagranicznego również związane z podatkami od dywidend, byłyby bardziej atrakcyjne przy funduszu, czy tam porównywalne jak dla funduszu fizycznie replikującego, to oczywiście rozważylibyśmy co najmniej fundusz replikujący fizycznie, ponieważ byłoby to rozsądne mieć te akcję, które są w indeksie na portfelu, żeby nawet fizycznie można było dostarczyć inwestorowi w momencie, gdy umarza, to tak jak w przypadku WIG20, że możemy nawet portfel akcji po prostu dostarczyć w wyniku umorzenia.
Michał: Dać mu.
Robert: Dokładnie. My zabieramy certyfikaty, a inwestor dostaje akcje tych 100 największych przedsiębiorstw. Oczywiście, że jest to fajna cecha. Natomiast w naszym przypadku dużo ważniejsze jest to, żeby ten fundusz nie miał niepotrzebnie wysokich kosztów związanych z taką replikacją fizyczną, oraz żeby podatek od dywidendy był bardziej atrakcyjny, żeby nie wpływał na ten koszt. W przypadku polskiego indeksu jesteśmy zdecydowanie bardziej atrakcyjni, robiąc replikację fizyczną, widać to również po podatku od dywidend, którego my nie płacimy, a replikacja syntetyczna wskazuje na to, że płacą jakiś podatek od dywidend - te 15%. Widzimy tam wartość w tym, że jest to replikacja fizyczna i chcemy to robić i tak robimy. I przy WIG20 i przy mWIG-u i przy kolejnych funduszach, które będą replikowały polską giełdę, będziemy się koncentrować na replikacji fizycznej. Natomiast tam, gdzie to nie ma sensu, lub z powodów kosztowych czy z powodów podatkowych, wydaje nam się, że raczej inwestorzy docenią to, że my kombinujemy w taki sposób, żeby to dla nich było atrakcyjne, a nie żeby fajnie się nazywało, że jest to po prostu fizyczna replikacja, ale kosztem podatków i kosztem wysokich opłat transakcyjnych związanych z replikacją.
Michał: Podkreśliłeś kilkakrotnie ten problem podatku od dywidend. Czy Wy, jako fundusz polski - tak hipotetycznie - zdecydowali się na tą replikację fizyczną i kupili sobie jakieś akcje spółek płacących dywidendy, to ten podatek od dywidend jako fundusz z polski, a nie ze Stanów, byłby 30% czy 15%?
Robert: To zależy. Przy pewnych rozwiązaniach to zależy od tej instytucji, która pośredniczy w rozliczaniu. Rozmawialiśmy z naszym brokerem, można doprowadzić do tego, żeby to było 15%, natomiast gwarancji takiej nie ma i tak bazowo zakłada się, że tam by było 30% tego podatku, więc nie ma uzasadnienia, żeby oddawać 30%, co jest 0,3%, bo ta stopa dywidendy mniej więcej dla Nasdaq 100 to powiedzmy w okolicach 1%.
Michał: Po tych wzrostach może być faktycznie bliżej 1% niż 2%.
Robert: Tak, więc wcześniej być może to było trochę wyżej. 0,3 czy 0,5% płacić podatku, poza tym jeszcze 100 transakcji na w sumie drobne kwoty, jeżeli byłaby to pełna replikacja fizyczna, to byłoby to 100 transakcji na drobne kwoty, a każda ma jakąś tam minimalną opłatę, więc to by było bardzo nieatrakcyjne dla funduszu. Drogie po prostu. Natomiast kontrakt jest stosunkowo duży. Płaci się za jeden kontrakt i jest to stosunkowo tanie, więc z punktu widzenia kosztów i performance tego funduszu, na razie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest replikacja syntetyczna za pomocą kontraktów.
Michał: Ja wiem, że to inwestorzy indywidualni mierzą się z tym problemem, że polskie biura maklerskie coraz częściej oferują po coraz bardziej atrakcyjnych stawkach kupno tych akcji na rynki amerykańskie. Inwestorzy przeżywają ogromny szok, gdyby widzą 30 procentowy podatek od dywidend. On jest 15 procentowy, ale z racji tego, że my jesteśmy krajem trzeciego świata i tamte biura maklerskie, ci brokerzy zachodni tam nie dochodzą do tego, kto tam jest tak naprawdę ostatecznym beneficjentem, bo to tak prawda o to chodzi, to podwajają ten podatek, żeby już do tego nie tego nie dochodzić. Musi się parę rzeczy zmienić, żeby to było. Ja rozumiem dlaczego kontrakt, a nie tam skubanie pojedynczych spółek.
Robert: Być może będą domy maklerskie, które zaoferują wtedy po prostu wszystkim swoim klientom ten piętnastoprocentowy podatek, bo muszą jakąś tam relację z Clearstreamem nawiązać. Musi być odpowiednie zrozumienie po obu stronach, wypełnienie pewnych wymogów. Na pewno nie da się tego zrobić per klient, to znaczy, że jeden klient będzie miał, drugi klient nie będzie miał, w podziale na klientów. Raczej będzie to tak, że albo wszyscy klienci tego domu maklerskiego będą mieli właśnie ten piętnastoprocentowy podatek albo nikt, bo raczej nie będzie możliwości, żeby dostarczać dokumenty per klientem. Raczej zostanie to systemowo rozwiązane i wiem, że takie prace są, żeby umożliwić to klientom. To jest duża oszczędność, więc fajnie by było, gdyby rzeczywiście tak się stało.
Michał: Jeszcze jakbym chciał kupić te akcje na IKE-IKZE i w ogóle tych podatków nie płacić, to już jest niemożliwe, bo to jest spółka prawa zagranicznego, to tego się już zrobić nie da. Zobacz, tutaj widzowie w trosce o Was, żebyście Wy po nocach nie pracowali, zadali takie pytanie: Jak różni się wewnętrzna praca przy zarządzaniu ETF na WIG20 czy 40, a obecnie tym nowym na Nasdaq 100. Czy godziny notowań na giełdach w Polsce i w USA mają duże znaczenie? Te kontrakty Nasdaq chodzą całą dobę?
Robert: Tak, prawie całą dobę. 23 godziny z 24.
Michał: Zmieniacie się w środku nocy czy to nie ma znaczenia?
Robert: Nie. My nie zarządzamy tym funduszem po zamknięciu godzin pracy w Polsce praktycznie. To znaczy patrzymy jakie są ceny i tam mogą być transakcje jakieś zawierane, których wymaga fundusz przy kreacjach czy umorzeniach, natomiast co do zasady, liczą się zarówno dla market makera, który dostarcza cen, aby inwestorzy mogli kupować i sprzedawać, liczą się godziny otwarcia polskiej giełdy. Jak polska giełda jest otwarta, a amerykańska zamknięta, to kontrakty wchodzą na Nasdaq, więc tutaj nie ma problemu. Nie różni się jakoś dużo zarządzanie tym funduszem od innych. Myślę, że koledzy, którzy zarządzają tym funduszem, przy okazji omawiania na konferencji, która niedługo się odbędzie i o której mam nadzieję wspomnimy, opowiedzą o tym, jak to wygląda dokładnie z ich strony. Natomiast nie trzeba jakiejś szczególnej troski o nas, jako zarządzający pasywni, nie przepracowuje my.
Michał: Nie macie nocnej zmiany, tak?
Robert: Nie, tutaj nie ma tego problemu. Fundusze absorbują nas w bardzo podobnym stopniu - czy to jest amerykański, czy to jest polski.
Michał: Jest jeszcze takie pytanie, który chyba lepiej pozwoli zrozumieć inwestorom kim Wy w ogóle jesteście. Beta Securities a AgioFunds, jak rozumieć ten podział? Beta wprowadza, Agio zarządza? Czym Wy się różnicie od siebie?
Robert: Różnimy się znacząco. AgioFunds TFI jest naszym najbliższym partnerem w tym projekcie. Ja jestem członkiem zarządu Beta Securities i jestem członkiem rady nadzorczej AgioFunds. Ten projekt nie powstałby bez współpracy bardzo bliskiej właśnie AgioFunds i Beta Securities. Trwa proces i Beta będzie domem maklerskim. My nadzieję, że będziemy wspierać dom maklerski BOŚ w market making’u. Mam nadzieję, że wesprzemy również Agio w zarządzaniu tymi funduszami i nowymi funduszami, które będziemy tworzyć, bo w tej chwili jest 5 naszych funduszy. Za chwilę będzie 6 czy 7, ale plany mamy takie, żeby tych funduszy było raczej kilkadziesiąt niż kilka. Przy kilkudziesięciu funduszach to będzie już wyzwaniem zarządzanie nimi. Nawet te procesy mniej skomplikowane w takiej skali będą generowały już jakieś wyzwania i Beta Securities tutaj będzie starała się o to, żeby właśnie to zarządzanie funduszami przejąć, żeby zarządzać nimi i nowymi funduszami, które będą powstawać. Będziemy również - tak jak powiedziałem - market makerem do tych funduszy. Mam taką nadzieję. To jest proces, który jeszcze trwa. Na razie nie ma takiej konieczności. Tych aktywów nie jest na tyle dużo, funduszy też nie jest na tyle dużo, żeby dużym wyzwaniem było zarządzanie tym. Wobec tego bardzo dobrą pracę wykonuje dom maklerski BOŚ i AgioFunds w tej chwili. My jesteśmy specjalistami od ETF-ów. AgioFunds to są specjaliści od funduszy aktywnych i funduszy autorskich, dedykowanych - czy jak to nazwać. Nasza współpraca zaowocowała właśnie takimi funduszami ETF-owymi, co do których nie było jeszcze w Polsce wiedzy specjalnie, to znaczy nikt nie tworzył takich funduszy. My byliśmy pierwsi i to dzięki współpracy właśnie Agio i Beta Securities takie fundusze mogły powstać. Mam nadzieję, że to jest początek. Będziemy to rozwijać, będziemy współpracować. Jesteśmy tutaj partnerami najważniejszymi wspólnie jeszcze z domem maklerskim BOŚ.
Michał: ETF jest już tydzień na rynku. Powiedz jak Twoje doświadczenia? Jesteś zadowolony z tego, co się do tej pory stało?
Robert: Obroty na naszym ETF-ie wyniosły około 3,5 miliona. Były to w tym ostatnim tygodniu najwyższe obroty na ETF-ach, natomiast część z nich to były takie wysoko wolumenowe - nazwijmy to - transakcje. Nas najbardziej interesują transakcję o niskich nominałach i ilość transakcji. To, co ja bym chciał, żeby się rozwijało, to dużo stosunkowo niewielkich transakcji. To wskazuje wtedy na to, że inwestorzy indywidualni kupują ten fundusz i na przykład w pierwszym dniu, w dniu IPO, w pierwszym dniu notowań tego funduszu było ponad 100 transakcji na kwotę 330 tysięcy złotych. To oznacza, że średnia wielkość transakcji była właśnie około 3 tysięcy. Te sto transakcji to było dużo. To oznacza, że inwestorzy indywidualni weszli w rynek, kupili certyfikaty tego funduszu i to nas bardzo cieszy. Pewnie patrząc z perspektywy całego tygodnia, to mogłoby być trochę lepiej. Natomiast to jest początek. Po pierwsze oferujemy nowy rynek z naszej perspektywy. Byliśmy skoncentrowani na rynku polskim, na WIG20 i mWIG-u, natomiast teraz wchodzimy w ten rynek amerykański. Jest to nowy fundusz, to znaczy Nasdaq w ogóle jest nowym indeksem, jeśli chodzi o giełdę warszawską. S&P już jest znany, natomiast Nasdaq do tej pory nie. Myślę, że to się będzie rozwijało. Liczymy na to. Nie mówię, że nie zależy na instytucjonalnych, natomiast wydaje mi się, że instytucjonalni inwestorzy będą mniej naszym funduszu obecni. Myślę, że inwestorzy indywidualni będą dużo bardziej doceniać zalety tego funduszu. Myślę, że to będzie fundusz, który będzie rósł, może powoli ale, sukcesywnie. Liczę, że te kilkadziesiąt milionów na koniec roku czy może koło 100, może trochę więcej. Zobaczymy. IKE-IKZE również się rozwija. Ilość rachunków rośnie. Rynek amerykański jest jaki dobrze postrzegany w Polsce, więc mam nadzieję, że i zarówno Nasdaq 100 i ten nasz S&P 500, który wkrótce wprowadzimy, to będą fundusze, które właśnie na te rachunki IKZE, IKE nasi klienci, polscy inwestorzy kupią.
Michał: Robert, jak załatwiliście sobie to?
Robert: To bardzo sympatyczne. To jest dzięki uprzejmości firmy Nasdaq, oczywiście. Na Times Square - na tym takim słynnym już wyświetlaczu Nasdaq-owym - zostaliśmy umieszczeni razem z Beta i Agio właśnie, jako ci, którzy pierwszy fundusz na Nasdaq uruchomili w Warszawie. Także bardzo to sympatyczne i bardzo dziękujemy kolegom z Nasdaq. Nam również bardzo miło i mam nadzieję, że to jeszcze może nie koniec naszych takich różnych sympatycznych sytuacji.
Michał: To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. To jest chyba najsłynniejszy baner reklamowy na świecie. Pojawienie się tam chociaż na chwilę to jest powód do dumy. Naprawdę wielkie gratulacje, że takie coś Wam się udało. Mówiłeś już kilkukrotnie, ale chciałbym, żebyśmy podsumowali plany na przyszłość. Jak tutaj scrolluje pytania od widzów, to te pytania mógłbym skrócić w zasadzie o tym jednym: czy pracują państwo nad ETF na sWIG80 i kiedy będzie ten produkt?
Robert: Nad statutem i prospektem sWIG80 nie pracujemy jeszcze. Natomiast nie zapominamy o tym indeksie i chcemy go stworzyć. Jest kilka rzeczy, które są istotne w przypadku sWIG-u. Trudno porównywać go z WIG20, ale nawet porównaniu z mWIG, sWIG ma stosunkowo niskie obroty dzienne. Te najmniej płynne spółki są mało płynne, więc po pierwsze - nie byłby to fundusz z pełną replikacją fizyczną, tylko z jakimś tam próbkowaniem, więc pewnie nie byłoby w nim 80 spółek, tylko te bardziej płynne. Trzeba byłoby to optymalizować. Ale nawet biorąc pod uwagę te najbardziej płynne spółki, to w sytuacjach stresowych mogłoby się zdarzyć tak, że byłyby umorzenia, których wielkość mogłaby wpłynąć na to, co się dzieje na rynku kasowym. Myślę, że z rośnięciem tego funduszu nie ma problemu. Ten fundusz mógłby rosnąć bardzo sympatycznie, powoli i myślę, że nie byłoby wyzwaniem zarządzanie tym funduszem, w momencie gdy rośnie.
Michał: Czyli sytuacje ekstremalne są problemem.
Robert: Sytuacja ekstremalna jest problemem. Nie chcielibyśmy stworzyć funduszu, który by się potknął na tym, że w sytuacji stresowej przy większym umorzeniu ilość akcji sprzedawanych na giełdzie mogłaby wpłynąć na cenę tych akcji w poważny sposób i na przykład zdołować indeks, zdołować ceny niektórych akcji, co mogłoby wpłynąć na tych inwestorów, którzy zostają funduszu i na tych, którzy po prostu inwestują w ten indeks. Nie jest to celem. Chodzi nam o to, żeby w bezpieczny i rozsądny sposób inwestować w indeksy, a nie doprowadzać do sytuacji ekstremalnych.
Michał: Widziałeś takie sytuacje na świecie, że jakieś fundusze niekoniecznie na 500 czy Nasdaq 100 chwiały mniejszymi rynkami?
Robert: Pewnie. Nawet widzieliśmy to wszyscy zdaje się, rok temu mniej więcej, na rynku obligacyjnym, gdzie umorzenia na ETF doprowadzały do tego, że trochę dołowany był rynek obligacji. Dodatkowo sam ETF bardzo mocno tracił na wartości, ponieważ nawet więcej niż z teoretycznej ceny wynikającej z wyliczenia wartości obligacji, które wchodzą w jego koszyk. Dlaczego? Dlatego, że rynek kasowy nie był na tyle płynny, żeby przyjąć sprzedaż obligacji. W związku z tym ludzie sprzedawali po prostu ETF-a, natomiast ETF nie sprzedawał na rynku kasowym. Wobec tego rynek kasowy wydawał się wyżej, niż rynek ETF. Niektórzy zarzucali, że to jest problem ETF-a, ponieważ jest niżej wyceniany, niż rynek kasowy. Otóż nie, to znaczy rynek ETF-a pokazywał, gdzie jest cena, natomiast nie sprzedawał nikt na rynku kasowym dlatego, że nic by to nie dało, bo płynność była na tyle niska, że oczywiście bardzo szybko by były zbite ceny do jeszcze niższych poziom. Natomiast i tak nie zostałoby sprzedane tyle, ile trzeba byłoby sprzedać. Niska płynność po prostu może powodować sytuacje stresowe na różnych rynkach i sWIG80 jest przykładem, gdzie ta płynność jest pewnym wyzwaniem. Nie chcę powiedzieć, że to jest zupełny deal breaker, natomiast wydaje się, że to jest wyzwanie. Teraz rozmawiamy z regulatorem również, w jaki sposób bezpiecznie zrobić taki fundusz, który rosnąć może bardzo bezpiecznie. Rośnie powoli, spokojnie. Można rozbić kreację na kilka dni, większe na kilkanaście nawet. Tu nie ma problemu w momencie wzrostu funduszu czy zbierania aktywów. Problem jest wtedy, kiedy byłaby sytuacja ekstremalna, gdzie umorzenie stosunkowo duże mogłoby wpłynąć na ceny akcji notowanych w tym indeksie.
Michał: Brzmi jak wyciskanie długich pozycji. Popularne sformułowanie, ale wiemy o co chodzi.
Robert: Właśnie nie chcielibyśmy wpływać na ceny. Staramy się, żeby był jak najmniejszy ten wpływ naszych funduszy, więc jest to problem. Myślę, że to jest główny problem. Nie jest problemem brak futures, niepłynność, bo tego nie musi być. Moglibyśmy robić to, za chwilę zresztą zrobimy fundusz, który nie ma futures. To nie jest jakiś problem. Głównie chodzi o to, że obawiamy się sytuacji, w której stosunkowo niewielka płynność funduszu przy umorzeniach, mogłaby doprowadzić do jakiegoś wpływu na cenę transakcji dokonywanych przez fundusz. Tego byśmy nie chcieli po prostu. Dlatego wydaje nam się, że można to zrobić. Proponujemy jakieś rozwiązania i mam nadzieję, że to się stanie i zrobimy taki fundusz. Wszyscy nam o tym mówią, że to byłoby fajne i nam się też wydaje, że byłoby bardzo fajne. Chcielibyśmy to zrobić. Byłaby to spora różnica - tu byśmy dali inwestorom wartość. Bezwzględnie dalibyśmy inwestorom wartość, bo ciężko jest samodzielnie odwzorować taki indeks. Tu jest miejsce dla nas. Natomiast jeszcze troch. Mam nadzieję, że to się stanie.
Michał: Powiedziałeś w międzyczasie podczas tej rozmowy, że Wy chcecie mieć kilkadziesiąt funduszy. Powiedz jeszcze o tych najbliższych. O tym drugim amerykańskim to już dzisiaj mówiłeś.
Robert: Będziemy mieć S&P 500 hedgowane do złotówki również, bo nie hedgowany już można kupić. Nie chcę jakoś obiecywać, bo później naobiecuje, ale myślę, że w ciągu może 2-3 miesięcy, w pierwszym półroczu będzie jeszcze WIG TECH, czyli polski Nasdaq - można powiedzieć. Chcemy ten fundusz wprowadzić. Jesteśmy już w końcowej fazie, dlatego mogę powiedzieć co to za funduszy i mniej więcej ten horyzont czasowy też jest przewidywalny. Wydaje się, że w pierwszym półroczu jeszcze będzie na giełdzie WIG TECH. Później chcemy zrobić fundusze, które wejdą w inną klasę aktywów. Chcielibyśmy zrobić fundusze obligacyjne. Do budowy portfeli można kupić oczywiście po prostu obligacje, natomiast jedna obligacja taka hurtowa, to jest 1000 zł, nie mówię o jakichś takich obligacjach detalicznych, ale normalne obligacje skarbowe. Można je kupić oczywiście, natomiast dla drobnych oszczędzających to mogą być za duże kwoty. Obligacji jest sporo i oczywiście można wybrać sobie duration, czyli ten średni okres zwrotu takiej obligacji - taki, jaki nam pasuje, ale są i krótkie obligacje, średnioterminowe, długie. Trzeba mieć trochę pieniędzy i trochę obligacji zebrać, żeby całą tą krzywą dochodowości pokryć. Wydaje nam się, że to byłaby wartość dla inwestorów znowu, gdybyśmy zrobili takiego ETF-a, który w sposób fizyczny i dosyć kompleksowy pokrywałby całą krzywą dochodowości. Dzięki temu dawałby możliwość ekspozycji na całą krzywą za stosunkowo niewielkie pieniądze. Wyzwaniem jest to, że rzeczywiście rentowności tych obligacji są w tej chwili śmiesznie niskie, więc oczekiwanie, że jakieś spektakularne wzrosty na obligacjach czy zwroty na obligacjach będą, jest też narażony na spore ryzyko.
Michał: Nie ten instrument. Taki instrument ma stabilizować portfel tak bardziej. Tak trzeba myśleć o takim instrumencie, jak ktoś chce sobie pospekulować, to ma ten Wasz WIG20 lewarowany, albo short.
Robert: Tak, tylko mamy taką koincydencji, akurat może nie w Polsce, ale są zarówno wyceny rynków akcji są wysokie, jak i wyceny obligacji są wysokie. Obligacje są drogie i akcje są drogie. Po prostu następuje taki punkt, z którego trudno jest liczyć na spektakularny zwrot na czymkolwiek. Gdyby obligacje były tańsze, to można by było w takiej sytuacji z przegrzanego rynku przejść trochę na obligacje. Trzeba mądrych ludzi makroekonomii słuchać i być może z nimi rozmawiać, ale z mojej perspektywy wydaje mi się, że polityka banków centralnych prowadzi właśnie do takiej sytuacji, gdzie ta inflacja aktywów jest właściwie praktycznie wszystkim. Nieruchomości też są drogie. Wszystko właściwie wydaje się drogie.
Michał: Wrócimy trochę do początku rozmowy i do Waszego ETF na Nasdaq 100. Jest cała masa inwestorów, ze mną włącznie, którzy patrzą się na kształt tego indeksu, czyli właśnie Nasdaq 100, i od 10 lat sobie mówią: ,,Oj drogo, to już bardzo poważna korekta jest przed nami." I tak od 10 lat na to się patrzymy, a Donald Trump całą kadencję twittował, że Nasdaq all time high. Można na to w ten sposób popatrzeć. Patrzę na Wasze kilkuletnie już doświadczenie z ETF-ami. Mówisz, że są plany mocarstwowe. O tych najbliższych powiedziałeś, że kilkadziesiąt ETF w dalszej przyszłości będzie. Czy uważasz, że Polacy łyknęli takiego ETF-owego bakcyla, czy jeszcze długa droga przed nami, żeby każdy sobie miał w portfelu trochę tych ETF-ów na różne instrumenty?
Robert: Myślę, że bakcyla jeszcze nie łyknęliśmy. Różnie to rynek liczy, ale samych rachunków maklerskich aktywnych nie jest zbyt dużo. Jest ich powiedzmy ponad 200 tysięcy. Biorąc pod uwagę trzydziesto paro milionowy kraj, to wypadałoby, żeby było trochę więcej ludzi, którzy inwestują na giełdzie. Wydaje się, że jeszcze tego bakcyla takiego inwestycyjnego, jeśli chodzi o ETF-y, nie ma. Jest trochę więcej ludzi, którzy inwestują w fundusze inwestycyjne, typu FIOs, FIO - normalne fundusze nienotowane.
Michał: Zwykłe otwarte fundusze.
Robert: Tak, zwykłe fundusze inwestycyjne. Jest trochę ludzi, którzy w to inwestują. Do tego nie trzeba mieć żadnych rachunków i jest to aktywnie sprzedawane przez banki głównie. Część domów maklerskich również, ale głównie dystrybucją zajmują się banki, za co są odpowiednio wynagradzane. To jest powód, dla którego troszkę lepiej się ten segment rozwija, niż segment ETF-ów. Natomiast prawda jest taka, że nawet ten segment, nawet segment funduszy inwestycyjnych, nie jest jakimś powalającym, bo głównie są to fundusze bardzo bezpieczne, obligacyjne i pieniężne, a do funduszy akcyjnych są takie średnie napływy. Same aktywa w tych funduszach nie są jakoś spektakularne. W ogóle nie mamy specjalnie pozytywnym odczuć poza wąską grupą, która rzeczywiście jest aktywna na giełdzie. Szeroko jako społeczeństwo chyba nie mamy zbyt dużo pozytywnych uczuć właśnie. Trzeba też przyznać, że rynek kapitałowy trochę pracował na to, żeby ludzie mieli takie postrzeganie tego rynku. To znaczy każdy może w rozumie wymienić sobie kilka przykładów działalności na rynku kapitałowym, które doprowadziły do tego, że sporo ludzi straciło pieniądze i teraz patrzy na wszystkich uczestników właściwie tego rynku, jako na potencjalnie kogoś, kto chce uszczuplić ich portfel. To też jest jakiś element, który wpływa na postrzeganie rynku i na skłonność do inwestowania. Na pewno niskie stopy procentowe i wręcz - powiedzmy sobie, bez eufemizmów - po prostu zero się zarabia w tej chwili, trzymając czy na rachunku, czy nawet w jakichś pieniężnych rozwiązaniach. Być może to troszkę spowoduje lepszy sentyment, jeśli chodzi o giełdę. Natomiast ja myślę, że my mamy to jeszcze przed sobą. Jeżeli doszłoby do skutku skillowanie OFE, które jest wisi nad nami gdzieś tam, to wtedy w zależności od tego, jak ono byłoby zrobione, mogłoby spowodować, że duża grupa ludzi miałaby nagle rachunki, na których mogłaby inwestować w instrumenty giełdowe. Wtedy wszyscy, którzy mamy w tej chwili pieniądze w OFE, mielibyśmy rachunki, na które można nabywać jakieś tam instrumenty giełdowe. Być może to spowodowałoby, że rzeczywiście skokowo zwiększyłaby się pula potencjalnych inwestorów I być może rzeczywiście biorąc pod uwagę cały ten harassment związany z otwieraniem rachunku, tymi MIFID-owymi różnymi wymogami i tymi kwestionariuszami, podpisami, spowiadaniem się ze wszystkiego, to być może ten ten harassment, który powstrzymuje część ludzi przed otwieraniem rachunków, gdyby on był zrobiony jakoś tak systemowo, to być może to mogłoby doprowadzić do tego, że rzeczywiście skokowo by wzrosła liczba potencjalnych inwestorów na giełdzie. To byłby jedyny pozytyw tego rozwiązania, które gdzieś tam nad nami wisi. To mogłoby systemowe wpłynąć na to, jaką mamy pulę inwestorów. Na razie to się zmienia, to się zwiększa. Domy maklerskie raportują duże zainteresowanie, wzrost zainteresowania i rachunkami maklerskim, rachunkami i IKE-IKZE i ETF również. Natomiast nadal ta baza jest dosyć niska. Te wzrosty są spektakularne, natomiast jeszcze nie doszliśmy do poziomów, które mogłyby jakoś istotnie wpłynąć na to, co się dzieje na giełdzie.
Michał: Możemy na to spojrzeć tak, że szklanka jest w połowie pusta, albo w połowie pełna. Amerykanie mają takie ładne sformowanie: ,,There is room for improvement." Nie bijemy głową w sufit, tylko tego morza do przepłynięcia jest nieskończenie wiele i można nabierać chochlą śmiało. Nie boję się, że się nam ta zupa wyczerpie. Na zakończenie naszej dyskusji chciałbym, żebyśmy powiedzieli dwa słowa o konferencji, która odbędzie się za chwilę, czyli w dniach 2-4 marca, gdzie będzie kilka dyskusji związanych z pasywnym inwestowaniem. Uzupełniając jeszcze troszkę Twoją dyskusję. Ja zawsze polecam inwestorom takim bardzo początkującym ETF-y, ale nie po to, żeby oni na nim zarabiali jakieś spektakularne stopy zwrotu, tylko żeby przez przypadek nie kupić sobie jakiegoś bankruta. W przypadku ETF-ów to dla mnie podstawową wartością jest to, że jeżeli nawet takim indeksie taki bankrut się znajdzie, to go giełda szybko z tego indeksu wyrzuci. Siłą rzeczy ta możliwość nie zbankrutowania jest o wiele ważniejsza, niż zarabianie jakichś ogromnych pieniędzy. Nie ukrywam, że w tym duchu będę się chciał na tej konferencji wypowiadać. Zareklamujmy. Mamy konferencję Warsaw Passive Investment - 2-4 marca. Jakbyś mógł powiedzieć dwa słowa o tej konferencji i o czym tam będziemy mówili. Ja tymczasem przejrzę stronę tej konferencji.
Robert: Zapraszamy bardzo serdecznie. Jest to druga edycja konferencji Warsaw Passive Investment Conference. Dotyczy ona i ETF-ów i funduszy pasywnych i w ogóle inwestowania pasywnego. Będziemy mówić właśnie o ETF-ach i o funduszach pasywnych, o inwestowaniu pasywnym, o budowie portfeli. Szczególnie zapraszam na panel, który razem z profesorem Krzysztofem Jajugą, właśnie z obecnym tutaj Michałem Masłowski oraz Jarkiem Przybyłem będziemy mieli przyjemność rozmawiać o budowie portfeli pasywnych i o ETF-ach, które są na warszawskiej giełdzie notowane. Będą ciekawe rozmowy z dostawcami innych rozwiązań, to znaczy innych rynków, czyli WisdomTree czy Invesco. Będą prezentację na temat tych trendów, które mają miejsce na rynku ETF-ów. Będzie trochę o ryzyku walutowym i o zabezpieczaniu ryzyka walutowego, o dywersyfikacji, jaką dają fundusze pasywne. Myślę, że będzie szerokie spektrum. Szczególnie ciekawym elementem może być keynote speaker, którym będzie Eric Balchunas, który jest bardzo dobrze rozpoznawalnym światowym ekspertem, jeśli chodzi o ETF-y i autorem książki ,,Institutional ETF Toolbox". Pracuję dla Bloomberga - Bloomberg Intelligence - i zajmuje się właśnie rynkiem ETF-ów. Na otwarcie, zaraz po Pani Prezes Izabeli Olszewskiej, będzie miał taki swój keynote speech. To będą takie 3 bloki po 2 godziny. 2-ego będzie od 11:00 do 13:00, 3-ego od 11:00 do 13:00 i 4-ego od 11:00 do 13:00. Tak, żeby nikogo nie zanudzić, nie zamęczyć, żeby każdy mógł tam sobie wygospodarować chwilę w kolejnych dniach. Bardzo serdecznie zapraszam. Myślę, że dla wszystkich, którym bliskie jest pasywne zarządzanie, ale też tych, którzy są niezdecydowani, albo są wręcz niespecjalnie zainteresowani, to myślę, że mogą być ciekawe tematy, które ten rynek inwestowania pasywnego przybliżą.
Michał: Dobrze, że powiedziałeś, że to nie jesteś cały dzień, od rana do wieczora, tylko tak codziennie po 2 godziny. Konferencja jest oczywiście online, przez internet. Każdy może z domu wziąć udział. Jakby ktoś chciał się zapisać, to adres strony internetowej jest prowadzony przez giełdę papierów wartościowych, czyli gpw.pl/wpic. Można się zapisać już teraz. Konferencja jest darmowa dla uczestników. Większość konferencji będzie poprowadzona po polsku. Dla przykładu, nasza dyskusja będzie po polsku.
Bartosz: To, co będzie po angielsku, będzie tłumaczone, także myślę, że nie ma problemu. Wystąpienie Eric'a Balchunas'a, rozmowy z WisdomTree i prezentacje Invesco będą tłumaczone, także myślę, że nie ma problemu.
Michał: Gorąco zachęcamy. My jeszcze na stronie Stowarzyszenia Krótkiego Newsa napiszemy o tej konferencji, ale właśnie dla wszystkich osób, które są zainteresowane tym pasywnym inwestowanie, żeby trzymać rękę na pulsie, to tutaj jeszcze raz powtórzę gpw.pl/wpic. Tam można się zapisać. O cokolwiek mnie nie zapytają, ja i tak będę mówił o tym, że najważniejsze jest to, żeby się zainteresować w ogóle takim pasywnym inwestowanie,, żeby jakiś ETF-y mieć, bo to tak naprawdę jest tutaj najważniejszej, te na pozycje long, te bez lewara i tak dalej. Bycie na rynku jest o wiele ważniejsze, niż takie spekulowanie, szukanie momentu wejścia lub wyjścia.
Robert: Tak jest. Raczej sukcesywne kupowanie. Jak się kupuje stopniowo, oszczędza długoterminowo, przeznaczając jakąś kwotę co miesiąc na przykład, to jest to uniezależniające od tych właśnie momentów czy to bardzo dobrej koniunktury, czy bardzo złej. Jak jest tanio, to kupujemy wtedy więcej, a jak jest drogo, to kupuje mniej.
Michał: Albo cały czas tyle samo, bo nigdy nie wiemy, kiedy to jest tanio, a kiedy jest drogo.
Robert: Chodzi mi o to, że jeżeli za tą samą kwotę kupujemy. To jest dokładnie to.
Michał: Tak, więc o cokolwiek mnie zapytają, ja i tak to będę mówił. Gorąco zapraszamy do tego, żeby chwilę czasu poświęcić ze swojego fotela prosto z domu. Robert, bardzo gorąco dziękuję Ci za poświęcony czas.
Robert: Dziękuję bardzo.
Michał: Moim i Państwa gościem był Robert Sochacki z Beta Securities. Do usłyszenia następnym razem.
Robert: Dziękuję bardzo.