Po raz kolejny przychodzi nam przerabiać lekcję o tym, że nieodpowiedzialni politycy to najgorsze, co mogło się naszemu rynkowi kapitałowemu przydarzyć.
Dzisiaj rano premier Morawiecki, podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego, oświadczył, że „zyski spółek Skarbu Państwa są dziś wysokie i na tym polega zmiana sposobu kształtowania cen, aby zysk netto był niewielki, bo ten zysk pokrywa wszystkie koszty. Ja jestem za tym, żeby te spółki miały pokryte koszty, ale żeby zysk był minimalny”.
Być może tańszy prąd kosztem inwestorów giełdowych
Super, wspaniale, rząd dba o to, żeby nasze rachunki za prąd nie były za wysokie. Jest jeden problem: spółki energetyczne są w Polsce spółkami notowanymi na giełdzie i oprócz Skarbu Państwa mają całą masę innych akcjonariuszy, w tym inwestorów indywidualnych. Przypomnijmy może, bo jak widać, nie wszyscy o tym pamiętają, że jedynym celem istnienia spółki prawa handlowego jest maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy, a nie realizowanie jakichś innych, choćby najbardziej szczytnych, celów.
🟢 Zobacz też: 20% podatku Belki to krok w złą stronę. Kwota wolna tego nie zmienia [Komentarz SII]
Oczywiście, można by w tym miejscu rozpocząć dyskusję, czy spółki infrastrukturalne, takie jak spółki energetyczne, wodociągi, komunikacyjne, itp. powinny być spółkami publicznymi. Bo skoro co chwila ktoś się oburza, że spółki te zarabiają za dużo, a powinny mniej, to może nie powinny. Tylko, że – po pierwsze – jest za późno: spółki energetyczne są w Polsce notowane od wielu lat na giełdzie. Po drugie przykłady z rynków zachodnich pokazują, że spółki energetyczne mogą być spółkami publicznymi i znakomicie łączyć to, że muszą służyć społeczeństwu, a przy okazji zarabiać pieniądze dla akcjonariuszy. Oczywiście, trudne oczekiwać dynamicznych wzrostów, liczonych w tysiącach procent, na takich spółkach, ale kandydatów na stabilne dywidendowe podmioty już jak najbardziej.
Reakcja inwestorów natychmiastowa
Reakcją na taką zapowiedź premiera był oczywiście spadek notowań spółek energetycznych. Ostatnio cały rynek zachowywał się umiarkowanie dobrze. Wystarczyła jednak jedna wypowiedź premiera, żeby pogrzebać notowania naszych energetycznych czempionów.
To nie jest oczywiście pierwsza taka sytuacja, gdy któryś z polityków zagadnięty w korytarzach sejmowych lub na jakiejś konferencji, realizuje swoje cele polityczne, kompletnie ignorując to, że spółki, o których mowa są spółkami publicznymi. W ostatnich tygodniach dość przytoczyć słynną „daninę Sasina”, która na szczęście wydaje się, nie dojdzie jednak do skutku, czy kiedyś „podatek Tchórzewskiego” w PGE, który jednak do skutku doszedł.
Spółki, giełda, PPK, czyli osobne byty
Odnoszę wrażenie, że główny problem jaki mamy z naszym rynkiem kapitałowym jest taki, że politycy, którzy są u władzy nie są po prostu inwestorami giełdowymi, tylko są politykami, którzy kompletnie nie mają pojęcia jak działa giełda. Nie czują wobec tego dosyć prostego połączenia, że oto mamy spółki Skarbu Państwa, które są notowane na rynku, stanowią one w dużej mierze główne składowe indeksu WIG20, a to z kolei ma ogromne znaczenie na wyniki osiągane przez OFE i PPK, czy też w konsekwencji na partycypację w PPK. Dla tych polityków to są kompletnie osobne byty. Są spółki Skarbu Państwa, które można wykorzystywać do swoich politycznych celów. Gdzieś daleko jest jakiś osobny dziwny twór, czyli rynek kapitałowy, ale nikt nie kojarzy, że te spółki są tam notowane. I w końcu jest kapitałowa część oszczędności polskich emerytów, czyli OFE i PPK. A od czego zależą ich wyniki i wysokość tej części emerytur? Tego, że w dużej mierze od kondycji spółek Skarbu Państwa notowanych na giełdzie, też nikt nie kojarzy. Nie ma tego myślenia, że to wszystko są naczynia połączone i jak włożymy kij w szprychy polskim spółkom energetycznym, to na samym końca ucierpi o wiele więcej podmiotów, a nie tylko rachunek zysków i strat tych spółek.
🟢 Zobacz też: SII apeluje do polityków o zaprzestanie podważania zaufania do polskiego rynku kapitałowego
Później się dziwimy, że Polacy nie ufają żadnym państwowym rozwiązaniom dotyczącym ich emerytur. Kiedyś rozbiór OFE i umorzenie obligacji, co do dzisiaj wielu (w tym autor tego tekstu) uznaje za zwykłą kradzież naszych prywatnych środków, dzisiaj premier Morawiecki zapowiada „Ja się opowiadam na ten dramatycznie ciężki 2023 rok za zyskiem netto zero plus”.
Największe słabości według inwestorów i… Ministerstwa Finansów
Spójrzmy na koniec jak problem oceniają inwestorzy w Ogólnopolskim Badaniu Inwestorów. Wpływ polityki jest od lat jedną z głównych wymienianych słabości polskiego rynku kapitałowego.
Źródło: Ogólnopolskie Badanie Inwestorów 2021
W ramach humorystycznego podejścia do tego, jakże smutnego, tematu przypomnijmy co w temacie tego wpływu polityki na rynek kapitałowy powiedziała Katarzyna Szwarc, Pełnomocniczka Ministra Finansów ds. Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego:
– Jaka jest największa słabość polskiego rynku? W mojej ocenie to niskie stopy zwrotu. To problem, z którym absolutnie musimy się uporać i aby być w stanie to zrobić, abstrahując od realizacji SRRK i zastanowienia się nad przyszłą strategią, musimy dotrzeć do sedna problemu. W ramach naszych analiz, wiem że UKNF w tym kierunku też prowadzi badania, chcemy zbadać, na czym polega problem – gdzie jest korelacja pomiędzy różnymi czynnikami a stopami zwrotu. Mam nadzieję, że będziemy mogli wyjść z wnioskami z takiego badania jeszcze przed końcem realizacji strategii. Może być ono podstawą do strategicznego myślenia, o tym, w która stronę nasz rynek zmierza i gdzie są zmiany, które mogą wydawać się kosmetyczne, ale ich wpływ będzie bardzo duży.
Sam jestem ciekawy wyników tego niezwykle oryginalnego badania. Tymczasem wyniki tegorocznego Ogólnopolskiego Badania Inwestorów, gdzie oczywiście też padło pytanie o największe słabości polskiego rynku kapitałowego, już za kilka tygodni.
🟢 Zobacz też: Wątek na Forum SII poświęcony PPK, podatkowi Belki i wpływowi polityki na rynek kapitałowy