Captor Therapeutics otworzyła dla nas drzwi do swoich laboratoriów, rzucając światło na nieco tajemniczy, ale i fascynujący świat biotechnologii, w tym na nowatorski obszar celowanej degradacji białek (TPD). Wizyta w siedzibie wrocławskiej spółki pozwoliła nam spojrzeć głębiej na procesy, którymi zajmuje się jedna z najnowocześniejszych firm biofarmaceutycznych notowanych na GPW.
Spółki biotechnologiczne to dla inwestorów często „czarne skrzynki”, w których zachodzą skomplikowane procesy wymagające specjalistycznej wiedzy, zarówno gdy mowa o ich przeprowadzaniu, jak i zrozumieniu z perspektywy biznesowej. Efektem końcowym działalności biotechów najczęściej ma być innowacyjna substancja, dzięki której spółka oraz jej akcjonariusze zarobią krocie. Światowych przykładów na sukces spółek biotechnologicznych nie brakuje, a fakt, że potencjalnie stracić można wiele, za to górnego pułapu zysków nie ma, przyciąga do inwestowania w ten sektor kolejne fale inwestorów.
Wśród inwestorów zainteresowanych biotechnologią często rodzi się dylemat – z jednej strony inwestycyjna maksyma mówi, żeby „inwestować tylko w to, co się rozumie”, inna zaś mądrość nakazuje szukać okazji do zysku w nowych technologiach, które przez ostatnie dekady diametralnie zmieniły nasz świat, dając przy okazji zarobić inwestorom (nawet tym, którzy nie rozumieli, jak działają mikroprocesory czy Internet). Dlatego też zasypywanie luki wiedzy dotyczącej spółek biotechnologicznych jest szczególnie ważne. Z tego powodu przyjęliśmy zaproszenie Captor Therapeutics, która otworzyła przed nami swoje laboratoria. Oto krótka relacja z tej bardzo ciekawej wizyty.
Dzisiaj w ramach #turystykagieldowa mamy okazję gościć w spółce @CaptorTherapeu1 🧬 pic.twitter.com/vcGO7eAVxp
— Michał Masłowski (@mmmaslov) November 28, 2023
Captor Therapeutics i celowana degradacja białek (TPD)
Zaproszenie ze strony Captor Therapeutics padło w czasie webinaru Captor Therapeutics – perspektywy rozwoju, który na SII.org.pl odbył się 8 listopada. Materiał ten nadal warto obejrzeć, zwłaszcza po lekturze niniejszego artykułu, aby zyskać szerszą perspektywę na to, jak działa jedna z najbardziej innowacyjnych spółek notowanych na GPW (laureat organizowanego przez Puls Biznesu plebiscytu GIełowa Spółka Roku 2021 w kategorii innowacyjność produktów i usług).
Siedziba Captor Therapeutics mieści się na terenie Wrocławskiego Parku Technologicznego, położonego na Muchoborze Małym. Naszymi przewodnikami po przestrzeni zajmowanej przez spółkę byli członek zarządu ds. finansowych - Radosław Krawczyk oraz dyrektor ds. operacyjnych - Anna Pawluk. O ile część biurowa siedziby Captor Therapeutics raczej niczym nie zaskakuje (choć w głównym korytarzu uwagę przyciąga ściana ze zdjęciami wszystkich pracowników – więcej o nich nieco dalej), o tyle w części laboratoryjnej niespodzianek zdecydowanie nie brakuje.
Notowana na GPW od kwietnia 2021 r. Captor Therapeutics zajmuje się opracowywaniem jednej z najnowocześniejszych technologii w obszarze biofarmacji, którą jest celowana degradacja białek (ang. Targeted Protein Degradation). W przeciwieństwie do większości istniejących leków (tzw. inhibitorów), leki oparte na TPD nie mają na celu spowalniania czy zatrzymania procesu zachodzącego wewnątrz komórek, lecz selektywne wyeliminowanie niepożądanych białek. Innymi słowy, TPD ma działać jak snajper, na zlecenie usuwający konkretne i szkodliwe dla organizmu białka.
– Inhibitory powodują, że hamowana jest aktywność chorobotwórczego białka. Jeżeli lek nie będzie podawany, to bariera znika i „chora” komórka będzie się rozwijać. Główną zasadą TPD jest to, że dany związek chemiczny, przy użyciu naturalnych procesów zachodzących w komórce, zabija to „chore” białko – obrazowo tłumaczył nam Radosław Krawczyk, członek zarządu ds. finansowych Captor Therapeutics.
– Technologia TPD wykorzystuje naturalne procesy zachodzące w komórce. Białka w komórce też ulegają degradacji, np. gdy są w zły sposób wyprodukowane albo już stare. Komórka broni się przed tym i sama je usuwa. Naszym celem jest wskazanie komórce tych białek, które należy usunąć, związanych np. z chorobami nowotworowymi albo autoimmunologicznymi – dodała Anna Pawluk, dyrektor ds. operacyjnych.
Jak dowiedzieliśmy się od przedstawicieli spółki, według aktualnych szacunków ludzkość zna lekarstwa na ok. 20% chorób, na które może zapaść człowiek. Pozostałe 80% czeka na skuteczne terapie, a część tej luki ma zapełnić właśnie TPD. Przykładem jest rak wątroby (obecnie przeżywalność po wykryciu w późnym stadium to zaledwie kilka miesięcy), którym Captor Therapeutics zajmuje się w ramach projektu CT-01. To najbardziej zaawansowane przedsięwzięcie spółki – w I kwartale 2024 r. projekt ten ma wejść do fazy badań klinicznych. Ponadto, w portfolio Captora znajduje się opracowywanie leków na choroby, takie jak: łuszczyca i reumatoidalne zapalenie stawów (projekt CT-05), choroby zapalne (CT-02) czy inne nowotwory (CT-03). Postępy w pracach spółka regularnie komunikuje inwestorom, a informacje te znaleźć można w jej raportach oraz na stronie internetowej.
Leki na te choroby stanowią pewnego rodzaju niszę, w której Captor Therapeutics upatruje swojej szansy. Jednocześnie spółka jest jedynym podmiotem notowanym w Europie, który prowadzi badania nad metodą TPD – większość spółek z tego sektora działa w USA, które są światowym zagłębiem biotechnologii (ponad 4000 spółek!). Sektor ten obecny jest także w innych wysokorozwiniętych państwach, takich jak Japonia, Wielka Brytania czy Szwajcaria. Z tym ostatnim krajem Captor Therapeutics jest związany m.in. za sprawą drugiej siedziby w Bazylei.
Jak dowiedzieliśmy się w trakcie naszej wizyty, przewagą konkurencyjną Polski w sektorze biotechnologicznym jest kombinacja kilku czynników, m.in. wysokich kwalifikacji personelu, który jednocześnie jest tańszy niż na Zachodzie. Trudno oczekiwać, aby w najbliższej perspektywie zarobki w Polsce zbliżyły się do poziomów szwajcarskich, jednak wysokie technologie to z pewnością droga w tym kierunku. Dlatego też trudno nie czuć pewnego rodzaju dumy z tego, że w naszym kraju sektor biotechnologiczny prężnie się rozwija. Zestaw danych na ten temat znaleźć można w niedawnym opracowaniu Głównego Urzędu Statystycznego „Biotechnologia i nanotechnologia w Polsce”.
Witajcie w laboratorium Captor Therapeutics
„Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii” – mówi jedno z trzech praw sformułowanych przez Arthura C. Clarke’a. Jeżeli metody leczenia opracowywane przez Captor Therapeutics się sprawdzą, to prawo to po raz kolejny się potwierdzi, bowiem dziś skuteczne leczenie np. wspomnianych nowotworów w niektórych przypadkach graniczy z cudem. Wizyta w laboratoriach Captor Therapeutics pozwala z bliska zobaczyć, jak ta „magia” powstaje.
Ulokowane dwa piętra nad przestrzeniami biurowymi laboratorium biologiczne Captor Therapeutics (laboratorium chemiczne oraz laboratorium inżynierii białek i struktur mieści się w osobnym budynku) to kraina pełna wykwalifikowanych pracowników oraz skomplikowanych urządzeń. Ważniejsi są oczywiście ci pierwsi – Captor zatrudnia we Wrocławiu ponad 100 osób, z czego 80 na stanowiskach związanych ściśle z pracami nad nowymi lekami. Połowę tej grupy stanowią osoby ze stopniem doktorskim! Praca poszczególnych zespołów zaczyna się wcześnie – wywieszone na drzwiach grafiki wskazują już nawet 06:00. Jak usłyszeliśmy, to decyzja samych pracowników, którzy preferują taki tryb pracy. W przypadku laboratorium precyzyjniej byłoby mówić o pracowniczkach, ponieważ większość osób, które spotkaliśmy w trakcie wizyty, stanowiły kobiety.
Sama przestrzeń zajmowana przez laboratorium Captor Therapeutics nie jest przesadnie wielka, lecz za to nasycona rozmaitymi specjalistycznymi urządzeniami służącymi do badań nad cząsteczkami: mikroskopy, cytometr przepływowy, sorter komórkowy, dyspensery, w tym dyspenser akustyczny, urządzenia wykorzystywane w badaniach oddziaływań białko-związek, czytniki płytek wielodołkowych chromatografy cieczowe, robot krystalizacyjny. Wrażenie robią także ich ceny – na jednym blacie stoi milion złotych, dwa metry obok dwa miliony, itp. Materii, nad którą pracuje Captor Therapeutics oczywiście nie widać gołym okiem – wyniki śledzić można jedynie na ekranach monitorów lub pod mikroskopem.
Dla osób, które kontakt z biologią i chemią miały po raz ostatni w szkole, zetknięcie z doświadczeniami prowadzonymi „na serio” jest ciekawym przeżyciem. Jedna z pracowniczek Captora, której pracy mogliśmy się przyglądać, musiała w ściśle określonych przedziałach czasowych wprowadzić do jednego z urządzeń przygotowane przez siebie preparaty, a następnie odnotować wyniki, które przekazane będą do dalszych analiz. Większość prac prowadzonych jest w bardzo czystym środowisku, wobec czego niektóre pomieszczenia obejrzeliśmy przez szybę. Z perspektywy laika każde z działań realizowanych w laboratorium wydaje się osobnym zadaniem (ponownie, kłaniają się szkolne eksperymenty), jednak w rzeczywistości są one składowymi wielkiego procesu, w ramach którego opracowany ma być nowy, nieznany wcześniej ludzkości lek.
Ważna uwaga – w Captor Therapeutics spotkaliśmy nie tylko pracowników, ale i akcjonariuszy spółki.
– Mamy program motywacyjny w postaci możliwości objęcia akcji spółki, które są przydzielane zgodnie z wykształceniem, doświadczeniem i osiągnięciami pracownika. Akcje przyznawane są co rok jako 25% czteroletniej puli akcji przeznaczonej na danego pracownika. Po przyznaniu każdej transzy obowiązuje roczny lock-up. Staramy się w ten sposób motywować pracowników i prowadzić z nimi transparentną komunikację o sytuacji spółki – dodaje Radosław Krawczyk, członek zarządu ds. finansowych.
Kurs, wyniki i perspektywy Captor Therapeutics
Wizyta SII w Captor Therapeutics przypadła na kilka godzin przed publikacją wyników finansowych. W trzecim kwartale 2023 r. spółka odnotowała 15,8 mln zł zł skonsolidowanej straty netto wobec 8,5 mln zł straty rok wcześniej. Tak w praktyce wygląda specyfika branży biotechnologicznej – na początkowym etapie spółka inwestuje pieniądze, aby po opracowaniu leku móc skokowo odnotowywać zyski.
W przypadku Captora mowa o pieniądzach pozyskanych od inwestorów (ostatnia emisja na 40 mln zł przeprowadzona została we wrześniu, co zapewniło spółce finansowanie do przełomu II kwartału 2025 r.), a także z grantach od instytucji wspierających rozwój polskiej nauki i technologii. W listopadzie spółka złożyła do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) wnioski o tzw. fazowanie dla projektów CT-01 oraz CT-03 i możliwość finansowania niezakończonej fazy badań w kolejnym cyklu finansowania. Mowa łącznie o blisko 12 mln zł. Spółka notuje także przychody – w III kw. było to 2,8 mln zł, nieco więcej od konsensusu zebranego wśród analityków przez PAP Biznes (2,4 mln zł).
Pisząc o Captor Therapeutics z perspektywy inwestorskiej nie sposób nie wspomnieć o kursie giełdowym. Akcje spółki notowane są nieco powyżej 100 zł, co oznacza spadek względem początku roku o 36%.
Z rynkową wyceną nie ma co dyskutować, lecz członek zarządu ds. finansowych, Radosław Krawczyk dodawał m.in., że i na amerykańskiej giełdzie NASDAQ w obecnych realiach makroekonomicznych (np. wysokich stopach procentowych) trwała przecena spółek z sektora biotechnologicznego, w tym TPD. Jednak podane w ostatnich tygodniach postępy w pracach naukowych przez amerykańskie spółki z branży TPD zdają się odwracać ten trend. Np. akcje Arvinas wzrosły w ostatnich dwóch tygodniach o ok. 40%.
W dalszej perspektywie Captor Therapeutics ma zamiar ubiegać się o notowanie w USA, jednak wcześniej poprawie muszą ulec warunki rynkowe, a ponadto sama spółka ma nadzieję na pozytywny przebieg i postępy jej prac nad nowymi lekami.
– Ostatnie miesiące były dla nas wyjątkowo intensywne, co potwierdza naszą zdolność do skutecznego osiągania celów biznesowych w dynamicznym otoczeniu rynkowym. Pozyskanie 40 mln zł z emisji akcji stanowi wyraz uznania dla naszej strategii i skuteczności działań. Ten kapitał znacząco stabilizuje naszą pozycję gotówkową w średnim okresie, co umożliwia nam ustalanie priorytetów w trudnych warunkach rynkowych. Rozszerzenie współpracy z Wedbush, podjęcie działań z MSQ Ventures, oraz rozbudowa zespołu ds. rozwoju biznesu to kluczowe elementy, które dodatkowo poszerzają nasze możliwości strategiczne i projektowe. Dodatkowo, otrzymanie grantu w wysokości 52,2 mln zł od ABM to dla naszej spółki ważne wyróżnienie, potwierdzające jakość i potencjał naszych projektów. Dodanie w ten sposób kolejnego projektu do naszego pipeline’u stanowi istotny krok naprzód. Szczególnie cieszy nas podpisanie umowy z renomowanym partnerem CRO - firmą ICON, co znacząco przybliża nas do rozpoczęcia badań klinicznych w ramach projektu CT-01. Jesteśmy gotowi na kolejne wyzwania i z niecierpliwością oczekujemy dalszego rozwoju naszej spółki – podsumowuje Radosław Krawczyk, członek zarządu ds. finansowych.
Wizyta w Captor Therapeutics przybliżyła funkcjonowanie spółki oraz pozwoliła poznać ją od strony niedostępnej inwestorom bazującym jedynie na raportach finansowych. Mamy nadzieję, że nie była to nasza ostatnia wizyta. Samej spółce należy życzyć sukcesu, nawet jeżeli nie jest się jej akcjonariuszem. Ostatecznie na tym, że powstaną nowe, skuteczne leki, zyskać mogą wszyscy potencjalni pacjenci.
Artykuł powstał we współpracy z Captor Therapeutics