Inwestorzy z pewnością pamiętają wydarzenia z marca ubiegłego roku, kiedy to zostało ogłoszone porozumienie głównych akcjonariuszy spółki TIM SA z niemiecką firmą Adolf Würth GmbH w sprawie przejęcia pakietu kontrolowanych przez nich akcji. W dalszej kolejności 20 kwietnia 2023 roku zostało ogłoszone wezwanie na akcje TIM-u. Wzywającym była spółka Fega & Schmitt Elektrogroßhandel GmbH, spółka zależna w Grupie Würth.
W tym miejscu należy nadmienić, że cena zaproponowana w tym wezwaniu (50,69 zł) nie budzi wątpliwości ani sprzeciwu ze strony giełdowych inwestorów spółki. Cena ta była wyższa o 33% od kursu akcji spółki z dnia ogłoszenia wezwania (37,95 zł).
Wezwanie na akcje TIM-u z insider-tradingiem w tle
Temu wezwaniu towarzyszyły jednak pewne kontrowersje. Otóż, inwestorzy zwrócili uwagę, że kurs spółki TIM zachowywał się nad wyraz mocno jeszcze przed ogłoszeniem porozumienia z Grupą Würth. Można było więc podejrzewać, że doszło w tej sprawie do insider-tradingu. Ewidentnie widać, że pewna grupa osób znająca tajniki negocjacji z Grupą Würth mogła je wykorzystać i kupowała akcje TIM-u jeszcze przed podaniem tych informacji do publicznej wiadomości. Jest to oczywiście działanie sprzeczne z prawem. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych złożyło w tej sprawie zawiadomienie do Komisji Nadzoru Finansowego.
Pomijając jednak te kontrowersje, to polscy inwestorzy nie mogą w tej sytuacji narzekać. Jak wspomniano wyżej ogłoszona cena była zdecydowanie wyższa od ceny akcji TIM-u z marca ubiegłego roku. Oczywiście szkoda, że prawdopodobnie tracimy spółkę TIM z notowań giełdowych, ale przynajmniej wszystko odbywa się z poszanowaniem praw inwestorów mniejszościowych. Na polskiej giełdzie można wskazać mnóstwo przypadków, gdy przejęciu i wycofaniu spółki z obrotu towarzyszy szereg naruszeń praw inwestorów indywidualnych. Najbardziej spektakularnym przykładem z ostatnich miesięcy jest oczywiście przypadek spółki Kernel. W przypadku TIM-u jest jednak zupełnie inaczej. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że drobni akcjonariusze TIM-u mogą być tylko wygranymi w tej sprawie, gdyby nie to, że cała sprawa trwa już ponad 9 miesięcy.
To co jest najbardziej niepokojące w tej sprawie miało miejsce w kolejnych miesiącach. Oczywiście kurs akcji TIM-u wystrzelił w marcu 2023 roku tuż po publikacji informacji o zawarciu porozumienia z Grupą Würth w okolice ceny wezwania, czyli około 50 zł.
źródło: Stooq.pl
UOKiK wkracza do akcji, kolejne terminy mijają
Wezwanie zostało ogłoszone. Z uwagi jednak na wielkość transakcji, takie przejęcia spółek są badane przez Komisję Europejską. Chodzi o tzw. postępowanie antymonopolowe, które ma na celu sprawdzenie, czy po takim przejęciu rynek lokalny pozostanie wystarczająco konkurencyjny. Warunkiem realizacji wezwania na TIM jest oczywiście uzyskanie takiej zgody.
Komisja Europejska jednak przekazała to postępowanie od organu krajowego, czyli do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To postępowanie ciągle trwa. Trwa ono na tyle długo, że pierwotny termin wezwania dawno upłynął. Jak prześledzimy komunikaty spółki TIM w systemie ESPI z ostatniego roku, to zobaczymy, że mijają kolejne miesiące, a spółka Fega & Schmitt Elektrogroßhandel kilkukrotnie ogłaszała przedłużenie terminu wezwania.
Najbardziej niebezpiecznym momentem, z punktu widzenia inwestorów, była końcówka sierpnia, gdy to po raz kolejny minął termin w kolejnym wezwaniu, a wzywający nie doczekał się żadnej decyzji UOKiK-u. Widać ten fragment na wykresie akcji TIM-u, kiedy po zakończeniu wezwania był pewien moment niepewności, a kurs przez chwilę spadł w okolice 45 zł.
Zgodnie z raportem bieżącym TIM SA, z dnia 23 sierpnia 2023 r., Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przedłużył o 4 miesiące termin zakończenia postępowania antymonopolowego w sprawie koncentracji, polegającej na przejęciu przez Fega & Schmitt Elektrogroßhandel kontroli nad spółką TIM SA. Termin ten jednak minął 23 grudnia 2023 r, a żadna decyzja nie została wydana. Tak naprawdę nie wiadomo kiedy UOKiK cokolwiek ogłosi. Nie ma na to żadnych ustawowych terminów, a postępowanie może trwać w zasadzie dowolnie długo.
We wrześniu 2023 roku spółka Fega & Schmitt ogłosiła jednak kolejne wezwanie po tej samej cenie. Podobnie jak poprzednio, warunkiem realizacji tego wezwania jest uzyskanie zgody ze strony UOKiK-u. Widać jednak, że zaufanie inwestorów zostało już mocno naruszone. Tak jak poprzednio kurs akcji trzymał się tuż pod poziomem 50 zł, tak teraz kurs jest o wiele bardziej zmienny i trzyma się w okolicach już tylko 47 zł.
Kolejne daty do kiedy Fega & Schmitt przedłużał terminy w wezwaniu to 6 grudnia 2023 r. (czyli termin pierwotnie wskazany przez UOKiK jako termin wydania decyzji), następnie 29 grudnia 2023 r., aż w końcu teraz terminem tym jest 25 stycznia 2024 r.
Ten ostatni termin wydaje się terminem ostatecznym, gdyż wówczas wygasa pierwotna umowa inwestycyjna między grupą akcjonariuszy TIM-u, w tym prezesem Foltą, posiadającym największe udziały w TIM-ie a Grupą Würth. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że do tego czasu UOKiK wyda taką jakąkolwiek decyzję.
Co się może wydarzyć po 25 stycznia? Trzy scenariusze na stole
Jeżeli wezwanie nie dojdzie do skutku możliwych jest kilka scenariuszy. Oczywiście może dojść do ponownych negocjacji, zawarcia kolejnej umowy inwestycyjnej z Grupą Würth, a Fega & Schmitt ponownie ogłosi wezwanie po ustalonej cenie, czyli po 50,69 zł. To jest pierwszy, optymistyczny scenariusz.
Tak jednak wcale być nie musi. Przecież Niemcy mogą się rozmyślić i w ogóle odstąpić od umowy. Stwierdzą, że odechciało im się robić biznes w kraju, w którym wszystko można zablokować wielomiesięcznym postępowaniem w jakimś urzędzie. Chyba nie trzeba tłumaczyć co stanie się z kursem akcji TIM-u, gdyby taki scenariusz wszedł w życie.
Trzeci scenariusz jest taki, że postanowią ponownie przyjrzeć się transakcji, ponownie ją przeanalizować i wycenić. To akurat wydaje się dosyć prawdopodobne. Jeżeli spojrzą oni na wyniki TIM-u za ostatnie 3 kwartały, to oczywistym jest to, że ich specjaliści na różnych komitetach inwestycyjnych zaczną kwestionować pierwotną wycenę. Oni tez mają swoich właścicieli, przed którymi muszą się spowiadać. Mogą więc np. obniżyć cenę w wezwaniu o kilka złotych. Oczywiście nie mają już teraz aż takiej swobody jak w marcu rok temu, bo odpowiednie średnie giełdowe są już dużo wyżej, ale zawsze 2-3 zł z ceny wezwania mogą próbować uszczknąć. Licząc bardzo na szybko, daje to około 50-60 mln zł różnicy w wycenie spółki, wobec pierwotnej propozycji i jeszcze cały czas aktualnej ceny w wezwaniu.
Pierwszy scenariusz jest oczywiście możliwy, choć coraz mniej prawdopodobny. O wiele bardziej prawdopodobne zaczynają być scenariusze drugi i trzeci, czyli albo scenariusz odstąpienia od transakcji albo conajmniej obniżenia ceny. W obydwu tych scenariuszach mniej lub bardziej będą poszkodowani polscy inwestorzy, którzy zamiast komfortowo sprzedać akcje TIM-u za 50,69 zł mniej więcej pół roku temu albo będą musieli zaakceptować niższą cenę, co już jak widać dyskontuje rynek albo będą musieli „obejść się ze smakiem”, ryzykując potężne tąpnięcie na kursie.
SII pyta UOKiK
Wobec takiego ewidentnie przedłużającego się postępowania zapytaliśmy Prezesa UOKiK-u o przyczyny takiego stanu rzeczy. Nie widzimy w tej sytuacji bowiem żadnych racjonalnych przeszkód, które nie pozwalają Urzędowi wydać takiej decyzji.
Zdajemy sobie sprawę, że taka decyzja nie można zostać wydana w kilka dni, że jednak trzeba się przyjrzeć całej transakcji, co oczywiście wymaga czasu. Wydaje się jednak, że taka decyzja powinna być wydana może w 2-3 miesiące, ale na pewno nie w pół roku, czy w 9 miesięcy.
Oprócz ogromnego ryzyka, na które teraz są wystawieni akcjonariusze TIM-u, którzy „wiszą” ze swoimi akcjami tuż pod ceną wezwania, to stawia to wszystko w bardzo złym świetle cały polski rynek kapitałowy. Zagraniczni inwestorzy po prostu nie będą chcieli tu robić żadnych biznesów, kłaść pieniędzy na jakieś inwestycje, skoro umiarkowanie prostą sprawę polski urząd może zablokować na wiele miesięcy, a kto wie, może i lat.
Temat będzie kontynuowany. Jak tylko otrzymamy odpowiedź od UOKiK-u, to poinformujemy o tym w kolejnych artykułach
Komentarz SII
Przyznam się, że nie jestem wielkim fanem wycofania TIM-u z GPW. Polska giełda potrzebuje takich spółek jak TIM. Każda utrata takiej spółki to mały cios w nasz rynek kapitałowy. TIM w ostatnich latach „dowoził” wyniki, wypłacał dywidendę i bardzo dobrze komunikował się z rynkiem. Oczywiście rozumiem dlaczego tak się dzieje. Potencjalny nowy właściciel uznał z jednej strony, że biznes TIM-u jest obiecujący, a z drugiej strony uznał, że cena, nawet z taką przebitką jaka została zaoferowana w wyzwaniu, jest dla niego atrakcyjna.
Zwracam uwagę jednak, jaką mamy w Polsce kulturę inwestycyjną i jak bardzo różni się ona od zwyczajów na rynku amerykańskim. W USA jak jakaś spółka nie jest notowana na giełdzie, to znaczy, że coś z nią jest nie tak i wszyscy patrzą na nią podejrzanie. W Polsce dla odmiany mamy niestety falę delistingów. Nowe spółki nie chcą debiutować, bo są za niskie wyceny, a spółki będące notowanymi z giełdy schodzą, bo wzywający uznają ich wyceny za atrakcyjne.
Na szczęście w tym przypadku zaoferowana cena wynagradza wiele polskim inwestorom indywidualnym, choć jak widać przez przedłużające się i niezrozumiałe postępowanie UOKiK-u, zaraz wszystko może mieć swój smutny koniec, a inwestorzy stracą sporo pieniędzy.
🟢 Więcej: Dyskusja o spółce TIM na Forum SII