Brałem ostatnio udział w pracach jury w konkursie Złota Strona Emitenta. Przy tej okazji przeglądnąłem dosyć skrupulatnie kilkadziesiąt stron internetowych różnych spółek giełdowych. Wynik? Ogólnie odczucie? Z chlubnymi wyjątkami to katastrofa.
Czego brakuje najczęściej na stronach spółek? Proszę bardzo, oto lista co trzeba poprawić i będzie lepiej:
- Informacja czym zajmuje się dana spółka – bardzo często tworzący stronę zapominają o sprawach oczywistych, a przecież inwestor indywidualny może nie wiedzieć co kryje się za tickerem, który pojawia mu się w notowaniach, a przedmiot działalności spółki może być bardzo skomplikowany, warto zatem to wyjaśnić.
- Czytelnie rozrysowana struktura grupy kapitałowej z wyjaśnieniem co do kogo należy, jakie są władze, etc. – to są sprawy oczywiste często tylko dla zarządu spółki!
- Opis branży, w której działa spółka wraz z podaniem spółek giełdowych do analizy porównawczej.
- Prezentacja inwestorska – inwestor indywidualny często nie ma czasu na czytanie długiego, skomplikowanego i zawiłego raportu rocznego, czy kwartalnego, często nie ma też wystarczającej wiedzy, żeby taki raport prawidłowo analizować. Jest jednak szansa, że 20-stronicową prezentację przejrzy.
Do tego dochodzą banalne sprawy techniczne, których jednak, jak się okazuje, na stronach spółek również brakuje:
- Kontakt do osoby odpowiedzialnej za relacje inwestorskie – koniecznie z imienia i nazwiska, telefon komórkowy. Nic tak nie odstrasza jak formularz kontaktowy.
- Kanał RSS do aktualności, raportów bieżących i okresowych.
- Dane finansowe w pliku xls (a nie w pdf).
Wreszcie rzecz, która pokazuje, że świat informatyczny przez ostatnie 2-3 lata uciekł naszym giełdowym spółkom dramatycznie. Poza naprawdę nielicznymi wyjątkami, strony spółek nie mają wersji mobilnych. Dokopanie się do raportu bieżącego, czy też odnalezienie kontaktu do spółki przez telefon komórkowy w wielu przypadkach jest niemożliwe.
I ostatnia pięta achillesowa spółek w obszarze komunikacji z inwestorami – kompletnie zapomniane, mam wrażenie bez jakiejkolwiek świadomości istnienia ze strony zarządów spółek, media społecznościowe. Spółki z nami nie dyskutują, obwieszczają coś na stronie internetowej, niczym ksiądz z ambony, bez jakiejkolwiek szansy na odpowiedź, na jakąkolwiek reakcję inwestorów. A przecież tak niewiele trzeba, żeby można było tę dyskusję rozpocząć.
Żeby była pełna jasność, nie namawiam teraz do porzucenia wysiłków nad podstawowym biznesem i skoncentrowania sił i środków na cyzelowanie strony internetowej. Oczywiste jest, że podstawowym celem działania spółki giełdowej jest zwiększanie wartości dla akcjonariuszy, a mówiąc wprost, i po ludzku, zarabiane pieniędzy dla inwestorów. Tego właśnie oczekują inwestorzy i nawet najwspanialsza strona internetowa nie wynagrodzi nam sytuacji, gdy spółka przynosi straty. Ale czy naprawdę spółka, która zarabia grube miliardy złotych nie potrafi przygotować porządnej strony, która będzie się poprawnie wyświetlać we wszystkich przeglądarkach?