Wybory nowego Prezesa Giełdy Papierów Wartościowych zostały odsunięte przez Skarb Państwa do przyszłego roku. Całe szczęście, że nie debatowano teraz nad tym zbyt długo, gdyż karuzela nazwisk niebezpiecznie się już rozpędzała. Przeprowadzenie konkursu na Prezesa GPW teraz i powtarzanie tego samego za rok, czyli pod koniec kadencji, byłoby tylko niepotrzebnym przedstawieniem medialnym. Było za to sprawnie, krótko i merytorycznie. Walne GPW nie trwało nawet pół godziny, podczas którego zdążono odwołać Prezesa Sobolewskiego i powołać na to stanowisko, dotychczasowego Wiceprezesa Adama Maciejewskiego.
Nad czym musi zapanować Prezes Maciejewski? Wprzód należy sobie zdać sprawę jak bardzo nietypową rolę pełni Prezes tak unikalnej spółki jak Giełda Papierów Wartościowych. Prezes Giełdy jest osobą, która w odróżnieniu od prezesów innych spółek handlowych musi zadbać o interesy nie tylko swojej spółki, ale także liczyć się ze zdaniem wielu grup interesariuszy. To jednak od postawy Giełdy zależy całokształt postrzegania polskiego rynku kapitałowego.
Po pierwsze i najważniejsze Giełda to spółka publiczna z dużym udziałem Skarbu Państwa. Właściciel oczywiście żąda jak najwyższego zysku i w konsekwencji wysokiej dywidendy. To naturalne, Giełda ma zarabiać pieniądze na rzecz swoich akcjonariuszy.
Inwestorzy potrzebują „człowieka z rynku" takiego, z którym na wyrywki można rozmawiać np. o aferze WGI, czy aferze 100 sekund z 4 lutego.
Taki mechanizm jest prawdziwy w zdecydowanej większości spółek. Jednakże Giełda to nie jest zwykła spółka. Od jednej decyzji Prezesa Giełdy zależy los i powodzenie biznesu biur maklerskich, różnorakich instytucji finansowych, inwestorów instytucjonalnych na inwestorach indywidualnych kończąc. Co ciekawe często ten interes jest sprzeczny. Przesuwanie przez Giełdę suwaka preferencji w kierunku jednej z tych grup bardzo często powoduje pogorszenie sytuacji dla innej.
Żeby zdać sobie sprawę jak ciężkie i skomplikowane decyzje musi podejmować Prezes Giełdy, weźmy dla przykładu sprawę wysokości prowizji od transakcji. Obniżenie opłat, które GPW pobiera od domów maklerskich, powoduje z jednej strony pogorszenie wyniku finansowego Giełdy. Z drugiej strony wcale tak być nie musi, gdyż niższe prowizje mogą w dłuższym terminie przełożyć się na większe obroty, co wyrówna Giełdzie różnicę z nawiązką. Z trzeciej strony obniżenie prowizji przez Giełdę powoduje polepszenie sytuacji domów maklerskich, chyba, że… te w całości oddadzą tę zniżkę inwestorom. Patrząc na to z perspektywy inwestorów, taka decyzja może być zarówno pozytywna jak i neutralna, gdyż biura maklerskie mogą, ale nie muszą przełożyć obniżkę opłat przez Giełdę na inwestorów.
Już na przykładzie samej wysokości opłat (które to stanowią główne źródło przychodu dla Giełdy) widać, że podejmując decyzję o jej zmianie trzeba patrzyć na cały rynek, gdyż Giełda oprócz swojego interesu, będąc tak szczególną dla całej infrastruktury instytucją, musi dbać o wszystkich pozostałych uczestników rynku kapitałowego.
Problemów przed Prezesem Maciejewskim do rozwiązania jest dużo i każdy jest nie mniej wielowątkowy niż wspomniany problem wysokości opłat. W poczekalni czeka nabrzmiały problem czasu trwania sesji giełdowej. Prezes Maciejewski zadeklarował w mediach, że zajmie się tą sprawą w pierwszej kolejności. Choć o ile jest to palący problem dla biur maklerskich, to dla inwestorów indywidualnych nie jest to, sprawa kluczowa. Na dokończenie czeka wprowadzenie systemu UTP, czyli niezwykle wyczekiwana przez inwestorów sprawa. Wraz z tym z pewnością pojawi się handel HFT, który też będzie wymagał dalszych decyzji i regulacji. Warto w końcu zająć się także niejednokrotnie podnoszonym problemem jakości spółek wpuszczanych na rynek NewConnect. A co z przyciąganiem nowych spółek na rynek? Zarówno polskich jak i zagranicznych? Itd. itd. Pracy nowemu Prezesowi z pewnością nie zabraknie.
Podsumowując dobrze się stało, że Prezesem Giełdy został „człowiek z rynku”, któremu nie trzeba tłumaczyć kim są inwestorzy indywidualni i jak ważna jest ich rola na polskim rynku kapitałowym. Dobrze, że przyszedł ktoś, z kim można na wyrywki porozmawiać np. o aferze WGI, czy też o aferze 100 sekund z 4 lutego 2004 r. itd. Nam inwestorom indywidualnym jest potrzebny właśnie taki „człowiek z rynku”, który nasze problemy zna od podszewki i bez zbędnego tłumaczenia.