Inwestorzy indywidualni ruszyli szturmem do biur maklerskich. Wystarczyło kilka miesięcy dobrej koniunktury giełdowej, dobra oferta z preferencyjnymi warunkami i to spowodowało, że inwestorzy zaczęli budzić się z wieloletniego letargu.
Punktem zapalnym wydaje się być oferta publiczna PKP Cargo, która dała inwestorom sowity zarobek. Kto był odważny i zrobił duży zapis, to mimo redukcji do 244 akcji, zarobił prawie trzy tysiące złotych.
Inwestorzy zarobili na PKP Cargo prawie 3 tysiące złotych
I to robi już duże wrażenie, szczególnie na osobach, które są „niedzielnymi” inwestorami. Jest tak, gdyż to są z pozoru bardzo łatwe pieniądze. Szczególnie można odnieść takie wrażenie już po fakcie, jak właśnie przed chwilą zarobiliśmy gotówkę. Pozornie nic się nie stało, nie podjęliśmy żadnej pracy, żadnego wysiłku, nie kiwnęliśmy nawet palcem, a na naszym koncie przybyło kilkaset lub kilka tysięcy złotych. To są takie momenty, gdy gra na giełdzie wydaje się najprostszym zajęciem we wszechświecie. Fantastyczna sprawa, która bardzo przemawia do wyobraźni szczególnie początkujących inwestorów. Wydaje się wówczas, że jest to takie perpetuum mobile. Wystarczy zapisywać się po kolei w każdym IPO, sprzedawać akcje na debiucie, po czym zbierać pieniądze na kolejne IPO. Proste? Tylko z pozoru.
Taki mechanizm zadziałał wzorowo przy PKP Cargo i już widać, że inwestorzy wyczuli, że będzie działał dalej. Inwestorzy szturmem zapisali się na akcje w kolejnym IPO Mercatora. Tutaj co prawda ich zapał zostanie nieco ostudzony. Gigantyczna redukcja (ponad 97%), jak za najlepszych czasów sprzed 2007 roku, spowoduje, że nawet jak inwestorzy zarobią, to nie będą to wielkie pieniądze. Za rogiem jednak „czają się” kolejnego oferty – Newag i realizowany w ramach Akcjonariatu Obywatelskiego debiut spółki Energa, na które wszystko wskazuje popyt będzie ogromny.
Są okresy, w których zasada "co debiut to zysk" działa
Pamiętam z historii naszej giełdy różne okresy, w których zasada „co debiut to zysk” działała. Ta redukcja na Mercatorze pokazuje, że inwestorzy chyba popadli w taką małą euforię i nic nie wskazuje na to, żeby to się miało wkrótce skończyć. Problem jednak w tym, że ten samograj nie będzie działał do nieskończoności. Mogą wówczas poważnie sparzyć się właśnie Ci niedoświadczeni inwestorzy, którzy skuszeni przykładem udanego debiutu PKP Cargo teraz gremialnie zakładają rachunki w biurach maklerskich, przelewają gotówkę i pytają o kolejne oferty publiczne. Ostrożnie, bo przebudzenia z takiego snu zbyt często bywały w historii naszej Giełdy bolesne.