Istnieje poważne niebezpieczeństwo tego, że z naszego życia gospodarczego mogą zniknąć kwartalne raporty spółek giełdowych. Zostałyby tylko raporty publikowane na zakończenie I półrocza oraz raporty roczne. Jest to wynik dostosowywania polskiego prawa do dyrektyw Unii Europejskiej.
Raporty kwartalne obciążeniem dla spółek?
Według Komisji Europejskiej obowiązek publikacji raportów kwartalnych, tak jak to się odbywa obecnie, stanowi spore obciążenie dla niewielkich firm, które są notowane na giełdzie, a obowiązek ten nie jest konieczny dla ochrony inwestorów. Nie ukrywam, że takiej bzdury dawno nie słyszałem.
Nie ma nic gorszego dla inwestora niż ponad półroczna dziura informacyjna.
Jeżeli spółka giełdowa prowadzi swoją księgowość „na poważnie”, to aktualny wynik finansowy powinna mieć „pod palcem” codziennie. Nie wiem zatem jaki jest problem, aby go podać inwestorom. To że spółki cyzelują za każdym razem swój wynik finansowy to jest zupełnie inna sprawa. Nie przez przypadek popularność zdobyła anegdota, że dobry księgowy to taki, który zapytany o wynik finansowy odpowiada „a jaki ma być?”. Jeżeli tak podejdziemy do sprawy, w której to spółki przygotowują się do podania wyniku finansowego z wielką celebrą i trwa to długie tygodnie, to faktycznie jest to absorbujące i stanowi obciążenie dla spółek. Pytanie tylko czy to słuszne podejście? Moim zdaniem absolutnie nie.
Nic nie można zrobić, "bo mamy wyniki"
Znam takie spółki, do których ciężko się dodzwonić przez wiele dni poprzedzających ogłoszenie wyników finansowych. Wszyscy coś liczą, proszą innych o dodatkowe dane, księgowane są zaległe dokumenty, itd., generalnie nic nie można załatwić, bo zaraz mają być wyniki. Ja rozumiem, że mały przedsiębiorca prowadzący przysłowiowe trzy warzywniaki może mieć, obudzony w środku nocy, problem z określeniem, czy jest w danym miesiącu na plusie. Tylko czy posiadanie podobnego problemu przystoi spółce giełdowej? Z założenia są tam notowane podmioty, które już przekroczyły pewien próg działalności. Jeżeli jakaś spółka nie potrafi podać swojego raportu kwartalnego bez żadnego wysiłku, to znaczy, że nie jest warta moich pieniędzy.
Popatrzyłbym na to tak, że te spółki, które będą najgłośniej krzyczały, że mają nieprawdopodobnie dużo pracy z raportami kwartalnymi, są kandydatami do tego, aby nie znaleźć się w moim portfelu, bo to oznacza, że mają bałagan w księgowości. Chętnie natomiast rozważę jako potencjalne inwestycje takie spółki, które szybko i bezproblemowo swój wynik co kwartał podają.
Twórcy prawa nie inwestują na giełdzie
Jakoś podskórnie czuję, że ci którzy pisali tę dyrektywę unijną sami na giełdzie nie inwestują. Nie ma nic gorszego dla inwestora niż półroczna dziura informacyjna. W przypadku dużych spółek, np. z WIG20, ogólnie wiadomo, że raczej przez pół roku nic diametralnie zmienić się w nich nie powinno, choć oczywiście może. Ale w przypadku rynku NewConnect, to przez pół roku roku taka spółka z lidera hossy może zamienić się w bankruta i nie będzie w tym nic nadzwyczajnego. Historia tego rynku zna takie przypadki. Nie idźmy zatem w kierunku skrywania informacji. Porządne, prawidłowo działające spółki nie powinny mieć żadnego problemu z podawaniem kwartalnych, a nawet częstszych wyników finansowych.