Rośnie liczba spółek notowanych na rynku Catalyst, które nie wypłacają inwestorom należnych im kuponów lub nie wykupują w terminie swoich obligacji. Tylko w ciągu ostatnich miesięcy takich przypadków było co najmniej kilka, a z płatności nie wywiązały się chociażby East Pictures, GPF Causa, Gant czy Milmex. Zaniepokojeni inwestorzy zastanawiają się, czy jest szansa na odzyskanie choćby części ulokowanych środków.
Po pierwsze zachowaj ostrożność
Przede wszystkim należy wskazać, że wielu takim nieprzyjemnym sytuacjom można zapobiec. Przed zakupem obligacji inwestorzy powinni dokładnie ocenić sytuację majątkową i finansową emitenta, a co za tym idzie, ryzyko jego ewentualnej niewypłacalności. Pomocne do tego dane znaleźć można przede wszystkim w dokumentach informacyjnych spółki oraz przekazywanych przez nią do publicznej wiadomości raportach bieżących i okresowych. Najczęściej ryzyko inwestycyjne można ocenić także po poziomie rentowności obligacji.
Zazwyczaj im wyższa jest rentowność danej obligacji, tym wyższe jest ryzyko z nią związane
Nic dziwnego, że zakup papierów dłużnych takich uznanych emitentów jak PKN Orlen czy PGNiG może przynieść stopę zwrotu na poziomie ledwie około 3–4 procent, czyli porównywalną z tymi, jakie można uzyskać, lokując pieniądze w banku. Rentowność do wykupu rzędu kilkunastu procent, jaką charakteryzują się niektóre obligacje na rynku Catalyst, zazwyczaj nie jest przypadkowa i oznaczać może duże prawdopodobieństwo przyszłych kłopotów emitenta ze spłatą swoich zobowiązań. Decydując się na ich zakup, trzeba się zastanowić, czy warto podejmować takie ryzyko.
Jak odzyskać pieniądze?
Pierwsze kłopoty często zaczynają się w momencie, kiedy emitent nie wypłaca obligatariuszom należnego im kuponu od obligacji. W takiej sytuacji inwestorzy mają prawo żądać od spółki przedterminowego ich wykupu w części, w jakiej przewidują świadczenie pieniężne. Najczęściej jednak powodem, dla którego emitent nie płaci odsetek, jest jego zła sytuacja finansowa, a wtedy ciężko się spodziewać, że obligacje zostaną wykupione nie tylko przedterminowo na żądanie obligatariusza, ale także w terminie odkupu określonym w warunkach emisji.
Pewne kroki trzeba podjąć zawczasu. Później odzyskanie jakichkolwiek pieniędzy może być już niemożliwe
Inwestorowi, po wysłaniu do spółki pisemnego wezwania do zapłaty, pozostają wówczas dwie możliwości – próba ugodowego rozwiązania sporu (np. poprzez propozycję rozłożenia wierzytelności na raty), a także skierowanie sprawy do sądu. Doświadczenie pokazuje jednak, że negocjacje z emitentami nie przynoszą często zadowalających rezultatów dla obligatariuszy. Być może więc warto od razu wystąpić z pozwem w tzw. postępowaniu nakazowym, aby uzyskać sądowy nakaz zapłaty i w porę wyegzekwować od spółki należną kwotę.
Upadłość i co dalej?
Kłopoty finansowe spółek często prowadzą do ogłoszenia ich upadłości. W takich przypadkach kwoty należne z tytułu obligacji są dochodzone wyłącznie w postępowaniu upadłościowym, a do odzyskania zainwestowanych pieniędzy niezbędne staje się zgłoszenie wierzytelności. Niestety, na tym etapie odzyskanie całości należności jest już praktycznie niemożliwe, bowiem często majątek upadłego nie wystarcza na zaspokojenie wszystkich wierzytelności, a te z tytułu obligacji są zaspokajane niemal na samym końcu. Posiadacze obligacji niezabezpieczonych muszą więc się liczyć z możliwością utraty nawet całości zainwestowanych środków. W nieco lepszej sytuacji będą inwestorzy, których obligacje zostały zabezpieczone na majątku upadłego – są bowiem one spłacane z odrębnych środków uzyskanych ze sprzedaży przedmiotu zabezpieczenia. To, czy jednak uda się odzyskać całość zainwestowanych pieniędzy, zależeć będzie od jakości tego zabezpieczenia.