30 kwietnia mija termin, do którego wszyscy musimy złożyć roczne zeznania podatkowe. Są to w większości popularne deklaracje PIT-37. Dodatkowo inwestorzy giełdowi, którzy zawarli w ostatnim roku przynajmniej jedną transakcję sprzedaży akcji muszą złożyć deklarację PIT-38, w której należy wypełnić wszystkie informacje odnośnie zysków lub strat poniesionych na handlu akcjami oraz innymi instrumentami finansowymi. Wypełnia się ją na podstawie deklaracji PIT-8C, które to inwestorzy otrzymują od swoich domów maklerskich.
Nie jest to trudne, katalog wydatków, które możemy uznać za koszty uzyskania przychodu jest bardzo ograniczony i praktycznie wszystkie możliwe koszty, takie jak koszt prowizji, czy prowadzenia rachunku maklerskiego są zazwyczaj już ujęte w deklaracjach PIT-8C. Nam pozostaje jedynie przepisanie cyferek do druku PIT-38.
Podatku giełdowego praktycznie z niczym nie można kompensować
Podatek giełdowy ma jednak swoje ograniczenia, które każdy inwestor powinien znać. Zaoszczędzi to potem niemiłych rozczarowań:
- Podatek giełdowy każdy inwestor odprowadza sam – Jeżeli nie prowadzimy działalności gospodarczej, to większość podatków, które płacimy, np. pracując zawodowo, nie przechodzi przez nasze ręce. Płatnikiem jest kto inny, w tym przypadku nasz pracodawca. Kompletnie także nie musimy się martwić o podatek od odsetek z lokat bankowych. Nie widzimy również podatku od dywidendy, nie widzimy podatku od zysku, inwestując w jednostki TFI. Zawsze w takich przypadkach płatnikiem jest inny podmiot. W przypadku podatków od odsetek bankowych, dywidend, czy też zysków z TFI nie musimy nawet składać żadnych deklaracji podatkowych. Poprzednie zdanie jest prawdziwe, pod warunkiem, że otrzymujemy dywidendy od polskich spółek. Jeżeli inwestujemy na rynkach zagranicznych sytuacja nieco się komplikuje i będziemy musieli część dochodu wykazać w deklaracji PIT-38. Zupełnie inaczej jest z podatkiem giełdowym, który jeśli przyjdzie nam go płacić, to musimy to zrobić samodzielnie wraz ze złożeniem zeznania PIT-38. To jest bardzo ważne, aby zdawać sobie z tego sprawę tuż po zakończeniu roku. Sytuacje, w których inwestor na koniec roku osiągnął sowity zysk, od którego będzie musiał zapłacić wysoki podatek, ale w międzyczasie stracił te pieniądze w kolejnych inwestycjach do końca kwietnia już w nowym roku, nie należą do rzadkości.
- Podatek giełdowy nie łączy się z pozostałymi podatkami płaconymi z umów o pracę, zlecenie czy też dzieło – Każdy podatnik, który pracuje, osiąga jakiekolwiek inne dowolne przychody jest zobowiązany do płacenia podatku, który potem potwierdza składając co roku PIT-37 (lub PIT-36 w przypadku osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą). Jeżeli dodatkowo inwestuje na giełdzie musi złożyć osobny PIT-38 i samodzielnie odprowadzić podatek. Te dwa źródła dochodów nie łączą się ze sobą, a zyski i straty nie mogą być kompensowane. Możliwa jest zatem sytuacja, w której ktoś płaci podstawowe podatki np. z umowy o pracę i jednocześnie poniesie na giełdzie stratę. Tę stratę z inwestowania na giełdzie można kompensować, ale tylko i wyłącznie z przyszłymi ewentualnymi zyskami giełdowymi w kolejnych latach.
- Podatek od dywidendy nie łączy się z podstawowym podatkiem giełdowym – W danym roku zyski z poszczególnych transakcji kompensują się ze stratami z nieudanych inwestycji, a podatek na samym końcu jest płacony od łącznego wyniku. Jednym z wyjątków są zyski uzyskane dzięki wypłacie dywidendy. Otrzymujemy wówczas na nasze rachunki maklerskie już kwotę netto, po odjęciu podatku od zysków kapitałowych. Możliwa więc jest sytuacja, w której zapłacimy wysokie podatki od otrzymanych dywidend, jednocześnie ponosząc stratę z transakcji na akcjach, czy też innych instrumentach finansowych. Nie możemy tych zysków z dywidend skompensować ze stratami na giełdzie.
- Podatek z inwestowania w TFI również nie łączy się z podatkiem giełdowym – Analogiczna sytuacja jak w przypadku zysków z dywidend zachodzi dla zysków uzyskanych w wyniku inwestowania w jednostki TFI. Zysków lub strat z TFI i zysków lub strat z inwestowania na giełdzie również nie można kompensować. Toteż może zdarzyć się sytuacja, w której osiągniemy zysk z inwestowania na giełdzie, jednocześnie poniesiemy stratę w wyniku inwestowania w fundusze inwestycyjne, która będzie większa od zysku giełdowego, a podatek od zysku giełdowego i tak będziemy musieli zapłacić.
- W jednym roku można odliczyć do 50% strat z lat ubiegłych – Jeżeli osiągnąłeś zysk, ale w poprzednich latach miałeś stratę, to możesz ten zysk skompensować ze stratami z lat ubiegłych. Są tu jednak pewne ograniczenia. W jednym roku nie wolno rozliczyć więcej niż 50% strat z lat ubiegłych. Przykładowo, załóżmy, że inwestor ma z zeszłego roku stratę wynoszącą 1000 zł. W tym roku osiągnął zysk w wysokości 2000 zł. Może on skompensować zysk, ale tylko z połową straty z lat ubiegłych, czyli może pomniejszyć tegoroczną podstawę do opodatkowania o 500 zł. W tym roku zatem zapłaci podatek od 1500 zł (2000 zł – 500 zł). Kolejne 500 zł straty, które zostało mu do rozliczenia, będzie mógł kompensować z zyskiem, oczywiście pod warunkiem jego osiągnięcia, w kolejnym roku. W ten sposób można rozliczać straty z lat ubiegłych, ale nie dłużej niż przez 5 kolejnych lat. Jeżeli przez 5 lat inwestor nie zdoła rozliczyć straty z danego roku, bo np. osiągnie stratę również przez kolejne lata, to możliwość tego rozliczenia przepada.
- Małżonkowie nie mogą wspólnie rozliczyć się z podatku giełdowego – Wspólne rozliczenie małżonków to jedna z najczęściej wykorzystywanych ulg podatkowych. Niestety, nie obowiązuje ona w przypadku podatku giełdowego. Jeżeli małżeństwo inwestuje na giełdzie, to każdy z małżonków musi złożyć swój PIT-38, nawet jeżeli składają wspólny PIT-37 lub PIT-36. Możliwa jest więc sytuacja, w której to jeden z małżonków osiągnie zysk, drugi stratę, a podatek od zysku i tak trzeba będzie zapłacić.
- Do kosztów uzyskania przychodów nie można zaliczyć np. kupna komputera, prasy giełdowej, szkoleń z inwestowania, itp. – Dla większości inwestorów jest to kuriozalne, bo w dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić to, że ktoś inwestuje na giełdzie bez dostępu do komputera, bez kupowania prasy fachowej, a także bez podnoszenia własnych kwalifikacji. Niestety rzeczywistość jest taka, że żadnego z wymienionych wydatków co do zasady nie możemy doliczyć do kosztów wpisywanych do PIT-38. Zatem może się zdarzyć taka sytuacja, w której poniesienie takich dodatkowych kosztów, które w praktyce są niezbędne do inwestowania na giełdzie, doprowadzi nas do straty w danym roku, ale podatek od zysków giełdowych i tak musimy zapłacić.
Podatek giełdowy jest dosyć nieprzyjaznym podatkiem, a ustawodawca nie pozostawił podatnikowi wiele swobody. Praktycznie z niczym nie można go łączyć i kompensować. Warto zatem myśleć o nim przez cały rok, a nie dopiero w momencie składania deklaracji podatkowej. Jak widać po przedstawionych przykładach, możliwe są sytuacje, gdy realnie będziemy na giełdzie ponosić stratę, a podatki i tak płacić będziemy.
Więcej: Wszystko o podatku giełdowym
Artykuł pochodzi z Akcjonariusza 1/2014
Czytaj Akcjonariusza także w wersji na iPada: