Są inwestorzy, którzy uwielbiają spekulację spółkami groszowymi. Nic tak nie działa na wyobraźnię jak możliwość zarobienia 100% w wyniku najmniejszej zmiany ceny. Jest to możliwe, gdy kupimy akcje za 1 gr i odsprzedamy za 2 gr.
Inwestowanie w spółki groszowe to udręka inwestorów
To oczywiście przypadek skrajny i jest to proste tylko w teorii. Tymczasem rzeczywistość wygląda tak, że te kilkunasto- lub kilkudziesięcioprocentowe zmiany cen przy najmniejszym możliwym skoku notowań o grosz są niezwykle uciążliwe dla inwestorów. Tak się po prostu nie da normalnie handlować, analiza techniczna de facto nie istnieje, a ryzyko jest niewspółmiernie większe w porównaniu do inwestycji w spółki, które są warte jednostkowo kilka złotych i więcej.
Oczywiście jedna z podstawowych zasad inwestowania mówi, aby nie kupować spółek groszowych. Nie przez przypadek przecież ich akcjonariusze sprowadzili notowania do tak niskich poziomów. Jednak nie wszyscy o tym wiedzą, a wydaje się, że rolą instytucji rynku kapitałowego jest ochrona tych mniej doświadczonych inwestorów.
Lista alertów ostrzeżeniem dla inwestorów
Tak właśnie pół roku temu powstała lista alertów. Giełda widząc ten problem stworzyła specjalny segment, na którym umieściła spółki, których notowania na stałe „utknęły” na poziomach groszowych. Ma to być ostrzeżenie dla inwestorów, aby ci uważali na takie podmioty.
Nie ma żadnej konsekwencji za nieopublikowanie programu naprawczego
W dniu 27 czerwca br. Giełda opublikowała ponownie listę alertów z wyraźnym zaznaczeniem, które podmioty znalazły się tam po raz drugi. Jest to istotne, gdyż wszystkie te spółki, które są już recydywistami zostają z automatu zobowiązane do przedstawienia planu w jaki sposób zamierzają poziomy groszowe opuścić. Mają na to 30 dni. Co ciekawe nie ma póki co żadnej konsekwencji ze strony Giełdy, jak spółka nie opublikuje żadnego programu naprawczego.
Wniosek podstawowy jest jeden. Każdy inwestor, który lubuje się w poszukiwaniu nisko wycenianych spółek groszowych, powinien bacznie śledzić listę alertów. Samo zakwalifikowanie się do tego segmentu powoduje bowiem przeniesienie spółki z notowań ciągłych na podwójny fixing. Ale to jeszcze często nie jest większy problem. Skrajna recydywa, czyli zakwalifikowanie się do listy alertów szósty raz z rzędu będzie skutkować wykluczeniem spółki z obrotu, a patrząc po aktualnym składzie tego segmentu nie ukrywam, że widzę spółki, które mają szansę „załapać się” na tę procedurę.
Więcej: