Do końca lipca mamy czas na zadeklarowanie czy chcemy całość naszych środków na emeryturę oszczędzać w ZUS, czy też część odkładać w OFE. Uprawnionych do tego, aby dokonać wyboru, jest aż 16 697 221 osób. Tyle aktualnie OFE mają członków, od tylu osób ZUS pobiera składki, z których część przekazuje do OFE.
Jeżeli wraz z końcem lipca chcemy, aby dalej oszczędzać pieniądze w OFE, musimy to zadeklarować. Musimy wykonać jakąś czynność. Wyjść z domu, pójść do najbliższego oddziału ZUS-u, wypełnić dokumenty. Jeżeli jednak nic nie zrobimy, zaniechamy jakiegokolwiek działania, to zostaniemy automatycznie przeniesieni do ZUS-u. Ta nieszczęsna domyślność po stronie ZUS-u spowoduje, że zapewne w OFE pozostanie znikomy procent osób. Pytanie tylko jak znikomy.
Z uprawnionych ponad 16 mln osób w OFE zostanie najwyżej 800-900 tysięcy osób.
Przewidywania były dosyć pesymistyczne, ale chyba nikt nie spodziewał się takiego dramatu jaki właśnie się rozgrywa. Dane podane w dniu 2 lipca mówią o tym, że oświadczenie o chęci przekazywania części składki emerytalnej do OFE złożyło w ZUS zaledwie 420 468. Stanowi to więc zaledwie 2,5% osób do tego uprawnionych. Oczywiście należy założyć, że najwięcej osób pobiegnie do ZUS-u w ostatnich dniach, ale i tak ciężko się spodziewać, żeby liczba chętnych np. podwoiła się w stosunku do tego co jest teraz.
Tak jak niejednokrotnie już wspominałem sprowadzi to OFE do bardzo małych funduszy, które mają szansę zostać zlikwidowane przy pierwszym krachu giełdowym, kiedy to po raz pierwszy „przegrają na giełdzie” pieniądze emerytów.
No i teraz pytanie dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak mało osób do tej pory wybrało, aby choć część ich oszczędności emerytalnych było przekazywanych do OFE. Czy Polacy po prostu zapomnieli o sprawie, czy tez może są na wakacyjnych urlopach? Może najzwyczajniej w świecie nie mają czasu na takie „drobiazgi”? Prawda jest też taka, że być może spora część społeczeństwa uznała, że szkoda zachodu, bo ewentualna różnica między emeryturami wypłacanymi tylko z ZUS, a z ZUS i z OFE będzie znikoma. A ta różnica może nie być warta tej wycieczki do ZUS-u. Jest też najczarniejszy scenariusz, taki że sporo osób, mniej świadomych ekonomicznie, może w ogóle nie wiedzieć, że jakiegoś wyboru trzeba dokonać. A może też ludzie dali się przekonać populistycznej propagandzie rządowej, że bezpieczny to jest ZUS, a nie OFE, które proponuje co najwyżej „ryzykowną grę giełdową”.
No i oczywiście pozostaje jeszcze wariant najbardziej prawdopodobny, wszyscy którzy chcą pozostać w OFE odłożyli tę czynność na koniec lipca. Nic dziwnego, ludzie mają taką naturę i skłonności do przekładania „na jutro” rzeczy, których termin wykonania jest odległy. Przykładem są podatki, które większość rozlicza w ostatnich dniach kwietnia. Tam jednak jest przymus, jak podatków nie rozliczymy, to będziemy mieli problemy. W przypadku OFE tego przymusu nie ma. Nic się stanie 1 sierpnia, jeżeli nic nie zrobimy, żadnych namacalnych w krótkim terminie konsekwencji nie będzie. Wróżę zatem OFE czarną przyszłość.
Update (9 lipca 2014 r.):
Do 8 lipca do OFE zapisało się 498 677 osób.
Do końca wczorajszego dnia do OFE zapisało się 498 677 osób, dziś od rana liczba chętnych przekroczyła już pół miliona. Więcej w TVN24 BiŚ
— Dominik.Cierpiol (@dominikcierpiol) lipiec 9, 2014