Jednym z częstych zaleceń dla niedoświadczonych IR-owców w spółkach giełdowych jest to, aby pracowali „na budżecie”. „Idź do szefa i wynegocjuj budżet na cały rok” można usłyszeć na różnego rodzaju szkoleniach dotyczących prawidłowego prowadzenia relacji inwestorskich.
Miej budżet!
Trudno się nie zgodzić. Jest kilka trywialnych rzeczy, które niezwykle ułatwiają prowadzenie regularnych i co ważne skutecznych relacji inwestorskich. Toteż wielu doświadczonych IR-owców faktycznie idzie do szefa i negocjuje budżet działu IR na cały rok. Pozwala to potem zapewnić ciągłość i systematyczność prowadzonych działań. Można oczywiście pracować bez przydzielonego budżetu mając jedynie przyrzeczone środki na doraźne działania, ale tym samym IR-owiec wystawia się na ryzyko, że pieniędzy może jednak nie być. Po drugie, naraża się na gniew dyrektora finansowego, którego będą zaskakiwać co pewien czas różne nie zaplanowane wydatki. Także dobra rada, miej budżet i wpisz pewne działania do kalendarza. To potem bardzo ułatwia prowadzenie prawidłowej komunikacji z inwestorami.
Rzeczywistość polskich spółek giełdowych pokazuje, że jest nad czym pracować. Wyniki badania stanu relacji inwestorskich przeprowadzonego na zlecenie MSP pokazuje, że w 230 spółkach, na których udało się to badanie przeprowadzić, zaledwie 31,7% spółek ma wyodrębnione środki na działania z zakresu IR. Co zatem musi się dziać w pozostałych spółkach, które w ogóle nie wzięły udziału w badaniu?!
Nie bądź niewolnikiem budżetu
Nie można popaść jednak w skrajność. Przedstawiciele niektórych spółek tak przyzwyczajają się do tych budżetów, że jak czasami przyjdzie rok oszczędności i zaciskania pasa w spółce, aby „ratować wynik”, to nagle się okazuje, że nic się nie da zrobić. Kompletnie nic, żadnej aktywności, bo przecież „nie ma budżetu”.
„Wyobraź sobie, musiałem wszystko robić sam. Nie miałem pieniędzy na agencję eventową! Tak się nie da pracować!”
To kłóci się z powszechnym postrzeganiem relacji inwestorskich, do których to są potrzebne przede wszystkim chęci, a nie mityczny budżet. Zresztą jak pokazuje przykład większości (na szczęście nie wszystkich) dużych spółek giełdowych, które na pewno na brak pieniędzy nie narzekają, tam problemem jest akurat brak chęci. Ten brak chęci przejawia się np. takim narzekaniem przedstawicieli działów IR w spółkach giełdowych (autentyczna wypowiedź): „Wyobraź sobie, musiałem wszystko robić sam. Nie miałem pieniędzy na agencję eventową! Tak się nie da pracować!”.
Czasami dochodzi do skrajnych wręcz przypadków, że strona internetowa spółki cierpi na dramatyczne zaniedbanie, bo jak twierdzą przedstawiciele tychże spółek „nie ma budżetu”. Oczywiście takie tłumaczenie jest śmieszne. To jest akurat przykład skrajnego lenistwa, a nie faktycznego braku środków. Tak się składa, że aby doprowadzić stronę do internetową spółki do stanu przyzwoitego nie potrzeba pieniędzy, tylko czasu i chęci. Nie mówię tu o sprawach technologicznych, które czasami niestety wymagają postawienia strony od nowa, tylko o sensownym wypełnieniu treścią. Trzeba po prostu usiąść i poświęcić czas. Inwestorzy nie wymagają na stronach www spółek giełdowych wodotrysków, tylko merytorycznej i co bardzo ważne, aktualnej treści.
Są oczywiście także pozytywne przykłady spółek, które bez wielkich budżetów potrafią doprowadzić swoje strony www do perfekcji. Przykładem jest chociażby LUG z NewConnect, który w tym roku wygrał konkurs Złota Strona Emitenta. Zakładam, że spółka ma mniejszy budżet na działania IR niż wszystkie spółki z WIG50, a ma lepszą stronę od zdecydowanej większości z nich. To tylko pokazuje, że bez wielkich pieniędzy można prowadzić skuteczne działania. Potrzeba jedynie chęci.