Ostatnie dane podane przez Giełdę Papierów Wartościowych wskazują na rekordowo niski udział inwestorów indywidualnych w obrotach. Na podstawowym rynku akcji GPW wynosi on 13% i jest to najniższy odczyt w historii naszego rynku kapitałowego.
Na rynku NewConnect odsetek ten wynosi 70% i jest wciąż zdominowany przez inwestorów indywidualnych. Wynika to jednak z tego, że notowane są tam przede wszystkim małe spółki, które nie mają żadnych szans na to, aby zainteresowały się nimi fundusze. W końcu mamy jeszcze stosunkowo wysokie udziały inwestorów indywidualnych w obrotach na rynku kontraktów terminowych (46%), ale tu historycznie indywidualni zawsze byli dominującą grupą.
Oczywiście najbardziej niepokojącym wskazaniem jest te 13% na rynku kasowym na GPW. To ta liczba jest przyczynkiem do alarmujących tytułów prasowych „ubywa inwestorów indywidualnych”. Z pewnością nie jest to powód do zadowolenia, ale raczej nie jest to także powód do wyrywania sobie włosów z głowy. Obserwując jak wyglądają tendencje na rynkach zachodnich, to nie może dziwić spadający udział inwestorów indywidualnych w obrotach.
Inwestorzy indywidualni są wrażliwi na następujące czynniki:
- brak dobrej koniunktury giełdowej - prosta sprawa, jak spółki nie dają zarobić, to inwestorzy indywidualni, dla których inwestowanie na giełdzie nie jest podstawowym zajęciem w życiu, mogą wstrzymać się z inwestycjami i poczekać na lepsze czasy,
- brak zmienności - to oczywiście pochodna braku dobrej koniunktury. Każdy kto spojrzy na wieloletni wykres indeksu WIG20 widzi, że mamy problem zarówno z koniunkturą jak i zmiennością. I znowu, inwestorzy, którzy takiej zmienności potrzebują aby aktywnie handlować, mogą póki co spokojnie oczekiwać na swoją kolej.
To co jednak w chwili obecnej wydaje się mieć coraz większe znaczenie to zmiana struktury grupy jaką są inwestorzy indywidualni. Kiedyś, na początku lat 90-tych zeszłego wieku, gdy nasz rynek dopiero raczkował, grupa ta była bardzo jednolita. 100% inwestorów indywidualnych to byli spekulanci, którzy faktycznie generowali sporo obrotu. Nie było praktycznie inwestorów, którzy kupowali akcje na długi termin, np. po to, aby otrzymywać dywidendę, choćby dlatego, że nie było spółek dywidendowych. Czasy się jednak zmieniły i jest aktualnie mnóstwo inwestorów, którzy mają pobudowane portfele dywidendowe i niezwykle rzadko dokonują w nich korekt. Czy są oni aktywnymi inwestorami? Jak najbardziej. Interesują się rynkiem, śledzą swoje spółki. Jest z nimi tylko jeden problem, wykonują bardzo mało transakcji. Oczywiście nie jest to problem tych inwestorów, tylko instytucji rynkowych, które żyją z prowizji od obrotu.
Czy warto się zatem martwić malejącym udziałem inwestorów indywidualnych? My inwestorzy na pewno tego robić nie musimy. Nasz udział to tylko cyferka w statystykach podawanych przez Giełdę, która nie ma żadnego wpływu na nasze inwestycje.
Źródło: GPW