Uczestniczyłem jakiś czasu temu w Live Tradingu prowadzonym przez Rafała Glinickiego, szefa VSA Trader. Było to ciekawe doświadczenie - obserwacja na żywo, gdy ktoś inwestuje i zarabia pieniądze na prawdziwym rachunku, a nie na rachunku demo, zawsze dostarcza dużo emocji.
Jednakże nie o samej skuteczności zagrań chciałem napisać i o tym, czy udało się tego dnia zarobić pieniądze (udało się!), tylko o tym, czy na rynku występują okazje inwestycyjne i co jest do tego potrzebne.
Rynki, które leżały w zakresie zainteresowania uczestników tego warsztatu to: EURUSD, GBPUSD, ropa, złoto i DAX. Nic nadzwyczajnego, żadnych egzotycznych wynalazków. Najbardziej podstawowe rynki, na których codziennie inwestorzy z całego świata zawierają miliony, a może i miliardy, transakcji.
Nie ma tu w zasadzie znaczenia, czy mówimy o Forexie, czy też o kontraktach na którejś z zachodnich giełd. W tym przypadku ważne jest to, czy były to instrumenty, które dają zmienność, czy też nie. Bo to właśnie zmienność jest potrzebna inwestorom, do tego, aby chociaż mogli próbować zarabiać pieniądze. Muszą wobec tego występować choćby mikro trendy, którę dają taką szansę.
Wyniki transakcji, które miały miejsce tego dnia wyglądają następująco:
6 transakcji zyskownych:
- EURUSD + 6 pkt.
- Złoto +5 pkt.
- GBPUSD +15 pkt.
- Ropa +24 pkt.
- EURUSD +19 pkt.
- Złoto +15 pkt.
Jedna stratna:
- DAX - 3 pkt.
Jedno zagranie „na zero” na DAX.
Oczywiście jak to przy grze giełdowej, zyski stanowiły zaledwie ułamek większego ruchu cenowego. Zagrania były w większości przypadków kończone przesuwanym stop-lossem lub też były zamykane z ręki. Tymczasem zmienność na tych instrumentach była o wiele większa. Tak jest zawsze, nie ma możliwości wykorzystywania ruchów cenowych w całości. Zawsze „łapie się” zaledwie jego część. Taka specyfika gry, na podstawie analizy technicznej. Oczywiście na rynku było w tym czasie mnóstwo okazji, z których została wykorzystana zaledwie część.
W czasie jak prowadziłem tę relację (środa, 8 kwietnia), gdy oglądałem to jak podchodzą do rynku i okazji inwestycyjnych profesjonalni traderzy, naszła mnie smutna konstatacja dotycząca naszego rodzimego rynku. Na znanym portalu Stooq.pl zobaczyłem komentarz do bieżących wydarzeń na rynku kontraktów na WIG20, który pojawił się o godzinie 14:22 - 8 punktów kontraktowej zmienności. Zmienność tego dnia wyniosła 13 punktów. Dramat. Żeby nie było, że to jakaś odosobniona sytuacja, to następnego dnia znalazłem komentarz, który aż zmusił mnie do zadania sobie pytania, czy czasem nie czytam drugi raz tego samego 8 punktów zmienności. Domyślam się, że nie da się grać na czymś takim. A przynajmniej jest bardzo trudno.
Powyższe rozważania nie mają aż tak dużego znaczenia w średnim, czy długim terminie. Jakiś choćby niemrawy trend, zawsze się wtedy gdzieś znajdzie. Natomiast przy day-tradingu zmienność jest potrzebna inwestorom jak powietrze. A tego jak widać na FW20 ewidetnie brakuje. Średnia dzienna zmienność na FW20 w ostatnim roku wyniosła zaledwie 27 punktów, a tylko raz przekroczyła 100 punktów. Nie dziwię się zatem inwestorom, którzy poszukują okazji inwestycyjnych na innych rynkach.