Wybory, wybory i po wyborach. Przyznam się - liczyłem na to, że po 25 października giełda wreszcie odetchnie. Co miało zostać obiecane w toku kampanii wyborczej - już zostało powiedziane. Oczywistym też dla mnie było to, że zupełnie inaczej składa się obietnice wyborcze na wiecu przed tłumem ludzi, a zupełnie inaczej podejmuje się decyzje, gdy czuje się wagę własnego podpisu na konkretnej ustawie. Wiadomo także powszechnie, że wyborcy nie traktują poważnie większości wyborczych obietnic, a tym samym tak naprawdę nie trzeba ich spełniać. Oczekują także od partii rządzącej raczej stabilnych rządów, przewidywalności decyzji, niezmienności systemu podatkowego i nieprzynoszenia wstydu na arenie międzynarodowej.
Tymczasem rzeczywistość jak zwykle okazała się zaskakująca. Zamiast świętego spokoju, na który liczyłem (pieniądze lubią przecież spokój), doczekaliśmy się prawdziwego politycznego rollercoastera. Pierwsza była nocna wymiana szefów służb specjalnych, potem nieszczęsne expose Pani Premier Szydło, w którym oberwało się po kolei branży bankowej, energetycznej, a także sklepom wielkopowierzchniowym. Następnie ruszyła ekspresowa wymiana szefów spółek giełdowych, będących pod kontrolą Skarbu Państwa. W międzyczasie PiS zafundowało nam jeszcze zamieszanie wokół postanowień Trybunału Konstytucyjnego.
Efekt? WIG20 poniżej 1800 pkt., ciągnięty w dół głównie przez spółki energetyczne, banki i KGHM. Widać ewidentnie, że w rządzie nie ma żadnego czucia giełdy i tego, że sprawnie funkcjonujący rynek kapitałowy jest sercem gospodarki. Brakuje również świadomości, że dobicie politycznymi decyzjami już i tak ledwie zipiącej koniunktury giełdowej sprawi, iż cała gospodarka będzie mieć problemy przez długie lata.
Dowodem na to, iż rząd najwyraźniej zapomniał lub nie wie jaką rolę w rzeczywistości pełni rynek kapitałowy, może być fragment wypowiedzi Ministra Energetyki Krzysztofa Tchórzewskiego:
Zysk nie musi być dogmatem. Nie chcę traktować dogmatycznie celu handlowego. Właściciel może stawiać także inne cele wynikające z doraźnej sytuacji gospodarczej.
A akcjonariusze – setki tysięcy inwestorów indywidualnych obejmujących akcje tychże spółek w ofercie publicznej? A podstawowy cel działania spółki akcyjnej, czyli maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy? Widać niewielu już o tym pamięta…
Źródło: PAP