Chat with us, powered by LiveChat

Opozycyjne gruszki na giełdowej wierzbie – czyli kilka słów na temat propozycji poprawienia warunków opodatkowania dochodów kapitałowych

Skomentuj artykuł
© Jafree - stock.adobe.com

Kompensacja zysków z dywiend ze stratami z handlu na giełdzie? Na pierwszy rzut oka brzmi wspaniale. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. System podatkowy dotyczący obrotu giełdowego trzeba zmienić w całości, a nie przyszywać do niego kolejne łaty. 

 


 

Artykuł stanowi rozwinięcie tematu poruszonego w publikacji: Prawo i Sprawiedliwość ma propozycje dla inwestorów. Szkoda, że tak późno [Opinia SII] Pełną treść projektu ustawy, na temat którego wypowiada się ekspert podatkowy Robert Morawski, otrzymaliśmy od posła Janusza Kowalskiego.

 


 

Jeśli zapytać przeciętnego inwestora czy pozytywnie ocenia podobną „ofertę” zmiany w przepisach, w tym w szczególności propozycję wprowadzenia prawa do kompensowania sobie strat ze zbycia akcji z dochodami z dywidend, to zapewne odpowie twierdząco uznając, że każda „poprawka” w przepisach, prowadząca do zmniejszenia obciążeń podatkowych, jest dobra. Gdy zapytać obserwatora polskiego rynku kapitałowego, śledzącego historię nie tylko samego rynku, ale i zmian legislacyjnych (np. podatkowych), które wokół niego narastają – czy projekt partii opozycyjnej „zwiększy atrakcyjność inwestowania na krajowym rynku giełdowym” (cyt. z uzasadnienia projektu ustawy), odpowiedź już nie będzie taka oczywista.

 

Spróbujmy więc najpierw ocenić ogólnie zaprezentowane po 8 latach rządzenia pomysły służące „demokratyzacji akcjonariatu” (znów cytat), a potem zastanówmy się nad szczegółowymi konsekwencjami przedstawionych rozwiązań.

8 długich lat minęło

1 października 2019 roku Rada Ministrów przyjęła uchwałę zawierającą „Strategię Rozwoju Rynku Kapitałowego”. W dokumencie tym stwierdzono m.in., że „polski rynek kapitałowy jest wciąż znacznie mniej rozwinięty od wiodących rynków europejskich” a „poziom oszczędności Polaków znajduje się znacznie poniżej średniej państw UE”, wymieniając jako jedno z remediów na taki stan rzeczy wprowadzenie pewnej polityki podatkowej, z elementami zachęt podatkowych dla inwestorów. Prawie pięć lat po przyjęciu opisanej uchwały, przez rząd składający się z polityków dzisiejszej opozycji, możemy sobie zadać pytanie o wiarygodność intencji, zwłaszcza, że projekt wydaje się konkurencyjny wobec zmian proponowanych przez obecną koalicję.

 

Nie wdając się w polityczną ocenę zarówno samej Strategii, jak i tego co z niej zostało po pięciu latach od uchwalenia, możemy sobie zadać pytania: dlaczego dzisiejsze propozycje opozycji są tak odmienne od tych, które formułowano pięć lat temu i na bazie jakich doświadczeń tworzy się przekonanie, że te propozycje są lepsze od tamtych, skoro nie przeprowadzono żadnej analizy skutków wprowadzenia jednej jedynej z wdrożonych zmian (kompensacja zysków i strat z funduszy z innymi dochodami z odpłatnego zbycia i realizacji instrumentów finansowych). Przecież sama Strategia zakładała „przegląd efektywności wdrażanych propozycji” podatkowych, tylko, że nie przewidywała, iż jedna z nich zostanie wprowadzona do systemu prawnego z terminem obowiązywania pod utracie władzy (kompensacja zysków i strat z funduszami inwestycyjnymi będzie możliwa dopiero w rozliczeniu podatkowym za 2024 rok).

 

🟢Zobacz też: 10 najczęstszych błędów przy wypełnianiu i rozliczeniu deklaracji PIT-38

 

Pierwsze komentarze w tej sprawie na plan główny wysuwają zarzut, że poprzednia władza miała aż osiem długich lat na wprowadzenie zmian podatkowych wspierających polski rynek kapitałowy. I tu nawet nie chodzi o zarzut zaniechania, ale o to, że w trakcie tych ośmiu lat mieliśmy kryzys związany z pandemią (niepewność), inflacją (niepewność) oraz swoisty boom w tych sektorach inwestycyjnych lub związanych z szerokim pojęciem oszczędzania (nieruchomości, obligacje a nawet lokaty), które wymagały działań wyprzedzających lub choćby takich wdrażanych „na szybko”. Gdzie w tym czasie był Minister Aktywów Państwowych i wicepremier, firmujący dzisiaj swoim wizerunkiem tak „szczodrą” propozycję zmian w przepisach podatkowych? Czy w tych trudnych momentach pamiętał o tym, że w 2019 roku uchwalono Strategię? Czy uznał, że warszawska giełda kwitnie i nie trzeba jej wspierać?

 

🟢Ustawa o ochronie inwestorów i rozwoju rynku. Miszmasz w „Warzywniaku”, SRRK to nie przełom

 

Ale zostawmy to.  Zastanówmy się wspólnie, czy opisana zmiana rzeczywiście ma szansę odcisnąć pozytywne piętno na rozwoju polskiego rynku kapitałowego. 

Trzy pytania, jedna odpowiedź

W uzasadnieniu projektu pisze się o „promocji długoterminowych inwestycji” oraz „ograniczeniu opodatkowania do sytuacji, w których inwestor uzyskuje realny (…) przyrost wartości”. O ile pomysł promowania długoterminowych inwestycji podoba mi się, to jednak nie z uwagi na to, że giełda jest jakimś szczególnym sposobem inwestowania, który zasługiwałby na lepsze traktowanie, ale dlatego, że jest jednym z nielicznych źródeł dochodów związanych ze spieniężaniem majątku, który podlega opodatkowaniu bez względu na czas inwestycji (dochody ze zbycia nieruchomości czy rzeczy ruchomych mają okresy – odpowiednio – pięciu lat i sześciu miesięcy, po upływie, którego opodatkowania nie ma, dochody ze zbycia np. akcji są opodatkowane nawet po kilkunastu latach od nabycia).

 

Jeśli zaś chodzi o drugi argument, to jestem zdecydowanie na nie, z prostej przyczyny – nie da się wprowadzić do ustawy podatkowej takiego prostego i czytelnego mechanizmu, który skutecznie zmierzał by do opodatkowania realnego dochodu również w innych kategoriach dochodu, zaś taka próba w odniesieniu do jednej tylko klasy naszych aktywów (a co z nieruchomościami czy chociażby wynagrodzeniami?) bardziej wygląda na protezę uszytą na mijające już czasy podwyższonej inflacji, niż na realne wsparcie rynku kapitałowego. W końcu rynek ten jest m.in. po to, by w staraniach inwestycyjnych walczyć o zyski wyższe niż inflacja…

 

Na ile więc proponowane zmiany pobudzą Polaków do zainteresowania giełdą? Czy trzy krótkie przepisy zmienią podejście obywateli do inwestycji kapitałowych? Czy właśnie takie zmiany są najważniejsze, nawet jeśli założymy, że wpiszą się one w modyfikacje przygotowywane przez obecny obóz rządzący? Moim skromnym zdaniem odpowiedź na te trzy pytania będzie negatywna.

 

Problemy leżą gdzie indziej

Podstawową zmorą podatników jest złożoność przepisów podatkowych, a te modyfikacje tylko komplikują galimatias istniejący w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych. Nikomu nie chce się dziś napisać ustawy od nowa i tylko dodaje się nowe przepisy, zapominając o bałaganie, jaki wynika ze starych. Może zajmijmy się kosztami uzyskania przychodów, zasadami FIFO, stosowanymi w praktyce kursami walutowymi i innymi niekonsekwencjami, które od lat odstraszają świadomego podatnika. Bo tego nieświadomego i tak nic nie zachęci ani nie odstraszy… No tak, ale to wymaga znajomości zasad oraz przepisów i raczej przerasta merytorycznie autorów projektów takich,  jak omawiany.

 

Przykład? Proszę bardzo: w uzasadnieniu napisano, że „Obecnie podatek dochodowy od osób fizycznych zakłada traktowanie dochodów uzyskanych z odpłatnego zbycia akcji oraz z dywidend jako pochodzących z odrębnych źródeł. W konsekwencji strata poniesiona w ramach jednej z tych kategorii nie może być podstawą do obniżenia dochodu w drugiej.” Chciałem więc przypomnieć, że dochody z odpłatnego zbycia akcji oraz z dywidend są wymienione w jednym przepisie (art. 17) i stanowią jedno, a nie odrębne „źródła” dochodów (kapitały pieniężne – art. 10 ust. ust. 1 pkt 7). Poza tym, jest w zasadzie oczywiste, że z uwagi na cedularny charakter opodatkowania PIT straty z dochodów kapitałowych, czy też innych źródeł nie mogą być rozliczane z dochodami np. z wynagrodzenia, najmu itp. Brak przy tym jakiegoś bardziej dogłębnego wyjaśnienia dlaczego właśnie dywidendy miałyby być tu wyjątkiem, a już np. odsetki od obligacji nie.

 

🟢Zobacz też:  Jakich kosztów inwestor giełdowy nigdy nie powinien uwzględniać w deklaracji PIT 38?

 

Na tym tle powstaje swoiste „podejrzenie”, że propozycja takich a nie innych zmian nie stanowi elementu pewnej głębszej refleksji nad przepisami podatkowymi, w tym przepisami odnoszącymi się do opodatkowania dochodów z kapitałów pieniężnych na tle innych kategorii inwestycji, a jest jedynie propozycją przypadkową, mającą pozornie charakter uzasadniony. Mam zresztą wrażenie, że to propozycja przejęta od innej partii opozycyjnej, która w 2023 roku mówiła o „realnym” opodatkowaniu dochodów kapitałowych, zjadanych w czasach inflacji przez wysoki podatek. Takich zmian mieliśmy już w historii ustawy PIT dziesiątki i mało która wywarła jakiś pozytywny efekt. Porównując np. zasady opodatkowania kapitałów pieniężnych z zasadami opodatkowania przychodów z najmu można dojść do wniosku, że sama atrakcyjność danego rynku (związana z pewnością inwestycji, prostotą uwarunkowań praktycznych, realnym rozwojem dającym efekt „kuli śnieżnej” itd.) ma dużo większe znaczenie wspierające, niż „poprawiane” normy podatkowe.

 

Prowokacyjnie można zapytać, czy lepsze jest inwestowanie w państwowe spółki „dywidendowe”, które przynoszą słabe zyski na wzrostach akcji, czy w nieruchomości, które poza comiesięcznym wpływem z czynszu raczej gwarantują dość stabilny wzrost wartości aktywa głównego? A może to jest po prostu oferta podatkowa np. dla tych, którzy inwestują w spółki obiecujące dywidendy, ale raczej nie przynoszące wzrostu wartości samych akcji?

 

W ten sam sposób możemy spojrzeć na drugą z propozycji – wprowadzanie możliwości rozliczania strat nie tylko wtedy, gdy zostały one poniesione w latach poprzedzających uzyskanie dochodu z odpłatnego zbycia i realizacji instrumentów finansowych, ale również w przypadku, gdy ponieśliśmy je w roku następnym. Czy to będzie instrument zachęcający do inwestowania właśnie na polskiej giełdzie? Jaki dochód trzeba wygenerować, żeby od niego odliczyć straty z lat poprzedzających i z roku następnego? Z całym szacunkiem, ale znów powiem trochę prowokacyjnie – to taka oferta dla kompletnych giełdowych „przegrywów”, którym jakimś przypadkiem udał się rok dochodowy i otrzymają nagrodę w postaci totalnego rozliczenia strat z wszelkich możliwych stron. Więc raczej nie wygląda na super zachętę.

Błędy i mankamenty

Ogólnie można więc powiedzieć – to nie są zmiany podatkowe istotne czy najważniejsze a ich ewentualne wprowadzenie zginie w ogólnym rozgardiaszu poszatkowanych przepisów. Jakich i czy jakichkolwiek inwestorów przyciągną one na warszawski parkiet? Trudno powiedzieć, bo dopóki giełda nie zacznie się rozwijać, jako w pełni wiarygodny i atrakcyjny rynek (wspierana raczej przez inne czynniki), podobne zachęty podatkowe niczego nie wniosą.

 

A teraz przejdźmy do kilku konkretnych uwag.

 

Propozycja dodania w art. 9 ustępu 3c o treści przedstawionej w projekcie nie odnosi się do dywidend w wąskim znaczeniu, ale do całego art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy PIT, który wraz z dywidendami wymienia inne przychody z tytułu udziału w zyskach osób prawnych faktycznie uzyskane z tego udziału. Rodzi to niebezpieczeństwo dokonywania pewnej optymalizacji podatkowej (żeby nie powiedzieć manipulacji), o której zapewne autorzy propozycji nie pomyśleli, a która może być wykorzystywana przez wąskie grupy inwestorów zainteresowanych po prostu unikaniem opodatkowania. Chodzi o to, że do innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych zaliczamy też takie, które mogą wpływać np. na wysokość kapitału spółki lub wartość nominalną akcji i w konsekwencji prowadzić do spadków kursów (np. dochodem opodatkowanym tak, jak dywidenda jest przychód z umorzenia lub zmniejszenia wartości akcji). Oznaczać to będzie nieuprawnione kompensowanie dochodów z takich zysków (nie dywidend) ze stratami uzyskanymi na wartości akcji przy zbyciu, nawet w sytuacjach wykreowanych intencjonalnie.

 

Drugi błąd widoczny w treści proponowanego art. 9 ust. 3 ustawy PIT to odniesienie się w nim do strat z odpłatnego zbycia akcji, dopuszczonych do publicznego obrotu (…), w ramach regulowanego obrotu. A co z akcjami, które zostały z tego obrotu wycofane? Czyżby autorzy nie wiedzieli, że takie przypadki się zdarzają? A może uznali, że skoro podatnicy posiadający akcje wycofane z obrotu mają problem z ich spieniężeniem, to i tak niczego sobie nie będą w takim przypadku kompensować z dochodami z dywidend?

 

Podobnie ma się z proponowana zmianą w art. 22, w której przyjęto, że dotyczy wyłącznie akcji dopuszczonych do publicznego obrotu i akcji zbytych w ramach regulowanego obrotu. A może tutaj uznano, że takie akcje są zwykle mało wartościowe i nie ma co myśleć o tym, czy ich realna wartość spadła poniżej wskaźnika inflacji czy wzrosła powyżej? Z tą zmianą jest jeszcze kilka innych problemów:

 

  • Po pierwsze, podatnik chyba samodzielnie będzie musiał wyliczać wskaźnik (w projekcie jest mowa o stopie, a takiego wskaźnika formalnie GUS nie publikuje), na podstawie danych comiesięcznych.

 

  • Po drugie, podatnik, który z założenia otrzymuje informację PIT-8C od instytucji finansowej pośredniczącej w transakcjach będzie musiał nie tylko liczyć ten wskaźnik samodzielnie dla każdej akcji, ale i jeszcze stosować rozwiązanie powiązane z zasadą FIFO, bo przecież nie wszystkie zbywane akcje nabywał w tym samym terminie albo nie wszystkie nabyte akcje zbywa w tym samym terminie.

 

  • Po trzecie, w przepisie mowa jest o tym, że ta swoista „rewaloryzacja” będzie dotyczyła kosztów nabycia i może się odbywać po upływie pięciu lat od końca roku, w którym akcje objęto lub nabyto. A więc to tu zaszyto korzyść podatkową zachęcającą podatników do długotrwałego inwestowania!!!

 

🟢 Zobacz też: Domański: konkrety ws. podatku Belki po wakacjach. „Przestrzeń do obniżania podatków jest niewielka”

 

Czy to kogokolwiek zachęci? Śmiem wątpić, bo wyliczenie będzie dość złożone i to my, jako podatnicy będziemy musieli udowodnić, że wskaźnik wzrostu naszych kosztów nabycia z ponad pięciu lat jest właściwy. Poza tym rozwiązanie nie uwzględnia np. innych instrumentów finansowych niż akcje oraz akcji nabytych w drodze dziedziczenia – wątpliwości budzi to, że nie są to formalnie wydatki podatnika. Nie piszę już o tym, że może wystąpić pięcioletnia deflacja, bo Szanowni Czytelnicy uznają, że zbyt mocno prowokuję.

 

Ostatnia kwestia szczegółowa dotyczy pozornie prostej sprawy, a mianowicie zeznania podatkowego. Opozycyjni projektodawcy założyli, że w przypadku chęci skorzystania z możliwości obniżenia dochodu z dywidend o straty z odpłatnego zbycia akcji, podatnik będzie musiał wykazać w rocznym zeznaniu podatkowym wszystkie przychody wymienione w art. 30a ustawy, czyli nawet te, od których niczego nie można sobie odliczyć. Zwracam uwagę, że tych przychodów, enumeratywnie wymienionych w całym art. 30a jest ponad dwadzieścia. To już chyba zwykły legislacyjny bubel.

Podsumowanie

Podsumowując należy stwierdzić, że komentowany projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, który przedstawili Panowie Jacek Sasin i Janusz Kowalski jest pełen niedoróbek i raczej nie zmieni podejścia potencjalnych inwestorów do Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.

 

Nawet zakładając, że wyeliminowane z niego zostaną wszelkie mankamenty legislacyjne opisane powyżej, skomplikuje on tylko zasady rozliczeń. Pozostaje mieć nadzieję, że w trakcie prac sejmowych pewne jego elementy zostaną wkomponowane w rozwiązania przygotowywane przez rządową koalicję.

 


Robert Morawski
Prawnik, specjalizujący się w prawie podatkowym. Przez ponad dwadzieścia lat współpracował z jednym z największych domów maklerskich w Polsce. Wspierał aktywnie Izbę Domów Maklerskich w procesie wdrażania tzw. podatku giełdowego. Stały publicysta gazety „Parkiet”, aktywny także w mediach społecznościowych w materiałach edukacyjnych tłumaczących zasady opodatkowania kapitałów pieniężnych.

Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych realizuje projekt "Zwiększenie konkurencyjności działalności Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych poprzez wdrożenie oprogramowania do obsługi subskrypcji" współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Więcej informacji o projekcie